Przy tężni w Kaskach pusto i dobrze, na czas zagrożenia zostańmy w domu.

Przy tężni w Kaskach pusto i dobrze, na czas zagrożenia zostańmy w domu. (Justyna Napierała)

Jesteśmy ostrożni i staramy się siedzieć w domach w związku z zagrożeniem koronawirusem. Tężnia przy bibliotece w Kaskach także nie jest oblegana, pomimo słonecznych dni i dobrze, bo teraz chodzi głównie o nasze zdrowotne bezpieczeństwo – mówi Grażyna Tober prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Kask i Okolic z rozmowie z „Głosem Żyrardowa i Okolicy”.

Podkreśla, że będzie czas by nadrobić sobie te straty. W maju, pod warunkiem, że wszystko się uspokoi i zniknie zagrożenie epidemiczne, wtedy popłynie solanka, jak zwykle.

– W okolicach maja udamy się do Ciechocinka by przywieźć tę o stężeniu 30 procentowym – dodaje Grażyna Tober.

Przyznaje, że sama solanka nie jest droga bo to koszt około 50 złotych z m3 plus Vat, droższy jest jej transport.

Przyjedzie blisko 4 tys. litrów, by starczyło na cały sezon.

Tężnia to rewelacyjne miejsce, na placyku jest też plac dla dzieci, niewielka siłownia i altana oraz ławki.

W sąsiedztwie biblioteka, szkoła i kościół.

Miejsca bardzo odwiedzane przez ludzi.

– Z tężni słyniemy w  całym regionie – przyznaje Grażyna Tober. Niestety tym razem nie udało się nam spotkać w tym miejscu, pani Grażyna ściśle przestrzega norm dobrowolnej kwarantanny domowej.

W rozmowie telefonicznej chwali też mamy z grupy nieformalnej „O Matko”, które  wywalczyły z projektu fundacji Tesco zabawki dla dzieci. Panie zebrały w konkursie blisko 19 tys. głosów, i dziś placyk przy tężni jest zagospodarowany.

A jakie były początki, dziś znanej już tężni?

– Szukaliśmy ciekawej inicjatywy dla centrum wsi, takiego miejsca idealnego do odpoczynku, najlepiej z wodą – informuje Grażyna Tober. Fontanna już jest dlatego mieszkańcy zdecydowali, że nie będą powielać pomysłu a zrobią tężnię. Pomysł spodobał się wszystkim, pomogli sołtysi wsi Kaski i Kaski-Budki, przeznaczono środki z funduszu sołeckiego. Ludzie sami budowali tężnię, na wolnym rynku taka inwestycja to koszt blisko 500 tys. złotych. Wycieli tarninę z własnych pól, pomógł też proboszcz, wydzierżawił teren po starej organistówce.
 

Justyna Napierała

ostatnie aktualności ‹

Jak oceniasz ten artykuł?

  • 0
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 0
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 0
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 0
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

0Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

Lider podejmie Lechię Tomaszów Mazowiecki

Pobili kolegę, bo nie chciał pożyczyć kasy

Palestyński inwestor wskazuje na finansowe trupy w...

Żagle na skierniewickim zalewie

Krajobraz pod napięciem. Czy audyt krajobrazowy...

Francuzi inwestują pod Skierniewicami. Głuchów...

Gdzie oddać oponę od traktora? To nie taka prosta...

Kolumbijczycy domagali się wypłaty. Do ubojni...

Pożar auta na parkingu przychodni w Skierniewicach