Na wspólnym treningu amatorzy biegania w grupie Skierniewickie Poranki Biegowe po raz ostatni spotkali się w niedzielny poranek 8 marca. Kolejnego treningu już nie było, a w niedzielę tydzień później grupa dzieliła się hasłem "Może nie będzie tak fajnie, ale można biegać indywidualnie". Indywidualne trwały do 1 kwietnia kiedy zamknięto parki i teren zalewu, kilka dni później pojawił się zakaz wstępu do lasów.

− Po raz pierwszy od niemal sześciu lat spotkaliśmy się z sytuacją, że nie możemy odbyć naszych cotygodniowych treningów, w których regularnie uczestniczy około 30 osób − mówi Marcin Sarna.

Biegacze zbierają się w niedzielne poranki i w zależności od zaawansowania, czy bieżących potrzeb pokonują różne dystanse.

− Są tacy co przebiegają kilka kilometrów i wracają, są Ci co biegną 10, ale i tacy co chcą mieć w nogach 20 kilometrów − opowiada pomysłodawca powstania grupy.

− Mamy miejsce w lesie, do którego biegniemy razem, później dzielimy się. W zależności od potrzeb startowych, czy przygotowania do konkretnych biegów, każdy pokonuje dystans, który mu odpowiada − dodaje.

Co ciekawe aż 17 osób biegających regularnie w ramach Skierniewickich Poranków Biegowych miało wystartować w marcowym maratonie w Barcelonie. Niestety ze względu na epidemię start został przełożony.

O poniedziałku (20.04) znowu mogą biegać indywidualnie.