(fot. Sławomir Burzyński)
– W marcu napisaliśmy do prezydenta miasta, ale dopiero w maju przyszła odpowiedź, nie z ratusza, tylko z Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej – mówi Grzegorz Kacperek, właściciel jednego ze sklepów w pasażu handlowych przy ulicy Jagiellońskiej w Skierniewicach
W czwartek, 12 marca zawieszono zajęcia w szkołach i przedszkolach, a dzień później wprowadzono w Polsce stan zagrożenia epidemicznego, zamknięto sklepy, restauracje, zakłady fryzjerskie, siłownie, placówki kulturalne. Skierniewiccy handlowcy z pasażu widząc co się święci, jeszcze tego dnia wysłali do prezydenta Skierniewic pismo z prośbą o pomoc. Chcieli wstrzymania opłat za czynsz w wynajmowanych lokalach, należących do miejskiej spółki Zakład Gospodarki Mieszkaniowej.
– Od poniedziałku, 16 marca, pozamykaliśmy swoje sklepy. Niektórzy próbowali ratować się sprzedażą internetową, ale obroty spadły o ponad 70 procent – mówi pani Dorota ze sklepu odzieżowego.
– Policja jeździła ulicami, nadawali komunikaty „zostań w domu”. Zostaliśmy, i co z tego mamy – właścicielka zakładu tapicerskiego rozkłada ręce. – Za kwiecień mam zero dochodów. Zero! – podkreśla.
Więcej w papierowym wydaniu GŁOSU z dn. 14 maja lub w wydaniu elektronicznym dostępnym tu: eGŁOS
Sławomir Burzyński
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 5
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.