
Znajomi podpowiadają Ewie Pawlik, że do jej urody pasuje zielony kolor. Doradzają, by częściej zakładała zielone rzeczy. – Widzę, że rzeczywiście mi pasuje i dobrze się w nim czuję – mówi skierniewiczanka. (fot. Joanna Młynarczyk)
Ewa Pawlik przyznaje, że od dzieciństwa lubiła swoje rude włosy. Miała powodzenie u mężczyzn, a od kobiet słyszała komplementy dotyczące swojej urody. – Panie podkreślały, że mam piękne, niebieskie oczy, kiedy ludzie rudzi, zwykle mają oczy piwne albo niebieskie. Dziwiły się i dopytywały, czy na pewno jestem naturalną rudą – opowiada Ewa Pawlik.
Gen odpowiadający za rude włosy można odziedziczyć po rodzicach, którzy wcale nie byli „rudzielcami”. Ale rodzice Ewy Pawlik nie potrafili powiedzieć, dlaczego jest inna.
– Brat jest szatynem, rodzice też byli szatynami, nie potrafili mi powiedzieć, dlaczego ja jestem inna – wspomina Ewa Pawlik. – Żartowałam do mamy, że jestem dzieckiem listonosza – śmieje się.
Z dzieciństwa skierniewiczanka przypomina sobie tylko przyjemne historie związane z jej rudymi włosami.
– W podstawówce byłam w klasie jedyna rudowłosa, ale nie miałam kompleksów na tym punkcie ani żadnych problemów, nikt mi nie dokuczał. Miałam długie i gęste włosy, mama czesała mnie w warkocz, którego raczej wszyscy mi zazdrościli – opowiada.
Wspomina, że jako dziecko nie była z tych dziewczynek, co to lubią się stroić.
– Sukienka, pantofelek dla mnie nie były ważne. Raczej broiłam z moim o 5 lat starszym bratem i jego kolegami. Wychował nas serial „Czterej pancerni i pies”, dlatego w zabawach dziecięcych zawsze upodabniałam się do rosyjskiej sanitariuszki, rudowłosej narzeczonej Janka, byłam Marusią Ogoniok – mówi Ewa Pawlik. – Śmiałam się, bo to był biało-czarny serial, a wszyscy wiedzieli, że bohaterka jest rudowłosa – wspomina.
Przyznaje też, że jako dziecko nie lubiła się czesać.
– Włosy po umyciu same się układały, więc nie przykładałam dużej wagi do fryzury. Nie musiałam ich kręcić, tak jak moje koleżanki, wystarczyło roztrzepać, wysuszyć i fryzura była gotowa. Ale mama nie lubiła, kiedy chodziłam roztrzepana, dlatego robiła mi warkocz. Ten trzymał się nawet kilka dni, aż do kolejnego mycia włosów – przyznaje.
Gdy dorastała, chciała przyciemnić sobie włosy, marzyła o kolorze kasztanowym, niestety z racji młodego wieku w rachubę nie wchodziły farby. Dopiero pod koniec podstawówki, w tajemnicy przed mamą, zrobiła sobie płukankę z orzecha włoskiego. Ponieważ eksperyment przyniósł oczekiwany efekt, powtarzała go kilkakrotnie.
Z czasów szkoły podstawowej wspomina jeszcze jedną historię.
– Byłam w ósmej klasie, kiedy postanowiłam radykalnie zmienić fryzurę. Poszłam do fryzjerki w moim bloku i powiedziałam, że chcę ściąć włosy. Skłamałam, że mama zgodziła się już na to. Po powrocie do domu, mama się wściekła, bo źle wyglądałam w krótkich włosach. Zresztą mi samej też się to nie podobało – opowiada.
Fryzjerka długi, rudy warkocz zachowała na pamiątkę.
Potem na studiach, Ewa niestety swój naturalny barwnik traciła. Dla podtrzymania koloru stosowała hennę, ale zaczęła też farbować włosy.
– Raz spróbowałam zmienić kolor i zrobiłam sobie pasemka z blondem, ale sama sobie się nie podobałam i każdy, kto mnie spotkał, też dziwnie mi się przyglądał – wspomina.
– Potem już nie eksperymentowałam, farbowałam się jednym rodzajem farby i tak jest do dziś. Swojego pigmentu już nie mam, a odrastające włosy są jakieś zielonkawe, jak u Ani z Zielonego Wzgórza – śmieje się Ewa Pawlik.
Fryzjerka ze Skierniewic Ewa Góraj przyznaje, że skierniewiczanki chętnie farbują się na rudo.
– Ten kolor nie wychodzi z mody, szczególnie na wiosnę rudy jest chętnie wybierany przez panie – mówi Ewa Góraj. – A paleta odcieni jest szeroka, są osoby, którym pasuje stonowany rudy, innym podoba się bardziej wyrazisty, kasztanowy kolor. Ostatnio często łączony jest z innymi kolorami. Wiele kobiet, zdejmując jakiś kolor, w fazie przechodzenia otrzymuje rudy i bywa, że go zostawia jako docelowy, bo czuje się w nim bardzo dobrze – przyznaje fryzjerka.
Joanna Młynarczyk
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 12
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.