W Lizbonie odbyły się Igrzyska Świata Strażaków w triathlonie. Maciej Maślanko do przepłynięcia w wodach Atlantyku miał 750 metrów, przejechania na rowerze 23 km i bieg 5300 m. Z nieba lał się żar.

– Pierwszy raz płynąłem w tak słonej, morskiej wodzie. To coś zupełnie innego niż rywalizacja na basenie. Niestety, opiłem się trochę tej wody i to spowodowało ból brzucha. Wyczerpał mnie też szczególnie jeden podjazd. Na koniec biegłem, a dzień przed zawodami podczas treningu obtarłem sobie stopę, bo biegłem bez skarpet. Podczas zawodów biegnie się bez nich, aby oszczędzić czas przy zakładaniu obuwia. Całą podeszwę stopy miałem w pęcherzach. Ostatnie metry do mety to była walka z bólem. – opowiada.

Na mecie czekała na niego żona, Anita. Przez całe zawody przygotowała mu specjalne posiłki i podawała czas. Maciej przyznaje, że bez jej wsparcia byłoby trudno walczyć o dobry wynik. Sukcesu pogratulował mu jego trener, (a także G-8 Bielany Warszawa i juniorów kadry narodowej w triatlonie) Jakub Maślanko – brat, który do Lizbony przyjechał z rodziną, aby wspierać Macieja. Przylecieli także rodzice sportowych braci. To po ojcu Maciej odziedziczył pasję do sportu.

– W Lizbonie obchodziliśmy 60 urodziny taty. Gdyby nie niespodziewana zmiana terminu startu wszyscy czekaliby na mnie na mecie – mówi.

Więcej w bieżącym (12.05) wydaniu „Głosu Rawy Mazowieckiej i Okolicy” do pobrania w wersji elektronicznej – TUTAJ.