83 lata szukali jego grobu

Kapral Mieczysław Nowakowski na  początku września 1939 roku został ranny i po tygodniu 19 września 1939 r. zmarł w skierniewickim szpitalu.  Został pochowany na Cmentarzu Św. Józefa w Skierniewicach.  Rodzinie dopiero po 83 latach udało się odnaleźć jego grób. Oto niezwykła historia kaprala Nowakowskiego.

Z ziemiańskiej rodziny

Mieczysław Nowakowski urodził się w 1919 r. w Wólce Dobryńskiej (leży przy międzynarodowej drodze Berlin – Moskwa, pomiędzy Białą Podlaską a Terespolem)  w rodzinie ziemiańskiej. Jego rodzicami byli: pochodząca z Białej Podlaskiej Anna Nowakowska z domu Czeczelewska i Marian Nowakowski, ziemianin z Wólki Dobryńskiej. Miał pięcioro rodzeństwa, braci: Kazimierza, Ignacego,  Wacława oraz dwie siostry: Reginę i Marię. Oprócz 93 -letniej Marii, wszyscy już nie żyją. Jego ojciec był niezwykle szanowany przez lokalną społeczność, był praktykującym, żarliwym  katolikiem. Mieczysław podziwiał wojskowych  z lotniska w Małaszewiczach,  którzy przychodzili na niedzielne, poranne msze święte do kościoła w Wólce Dobryńskiej i po ukończeniu szkoły podstawowej  zapragnął pójść w ich ślady i trafił do szkoły wojskowej w oddalonym   o 15 km w Brześciu. A  dostał się  dzięki do niej dzięki wstawiennictwu  niezwykle życzliwego ks. Ludwika Liponogi, proboszcza parafii w Wólce Dobryńskiej. - Mietek świetnie wyglądał w mundurze i ciągle przywoził mi z wojska cukierki i za to, jako  dziecko,   bardzo go kochałem – wspomina 93-letnia Maria Mincewicz, młodsza o  11 lat młodsza jego siostra. Mieczysław był dobrym uczniem  i szybko awansował na stopień kaprala. Z tym stopniem zastał go wybuch II wojny światowej. Zaraz po jej rozpoczęciu kadeci brzeskiej szkoły ruszyli pociągami w głąb Polski, by bronić kraju.

Rozprawimy się z agresorem        

 Stacjonowali w Jeżowie, gdzie  zaskoczyło ich niemieckie wojsko.  Już w pierwszych dniach kampanii wrześniowej, w walce wręcz z Niemcami, został ranny.

– Tuż po  napaści Niemiec na Polskę, napisał jeszcze list do rodziców – szybko rozprawimy się z agresorem. Niestety niedługo później dotarła wiadomość, że został ranny i zmarł. Rodzice bardzo rozpaczali, płakali i otrzymali informację, że został pochowany w Skierniewicach,  ale nie podano gdzie. Wojna nie pozwoliła im pojechać do Skierniewic.  Po wojnie brat Ignaś pojechał do Skierniewic, ale nie odnalazł jego grobu –  wspomina pani Maria.

W listopadzie 2022 r. siostra Mieczysława,  Maria Mincewicz, poprosiła  kuzynkę Danutę Mincewicz,  która pracuje w słynnym  Instytucie Ogrodnictwa i mieszka w Skierniewicach, by spróbowała odnaleźć  grób jej brata.  I zdarzył się cud, bo w  ciągu 5 dni kuzynka odnalazła dobrze zachowany grób na cmentarzu w Skierniewicach, którym opiekuje się magistrat.

– Och jestem bardzo zadowolona, bo dręczył mnie problem, gdzie jest pochowany Mietek. Już nie pojadę na jego mogiłę, ale mam nadzieję, że pojedzie ktoś z rodziny i  ją odwiedzi  – nie kryła radości, że jej starania zostały uwieńczone odnalezieniem grobu.

Podziękowanie

Mogiłę przed tegorocznym dniem Wszystkich Świętych  odwiedził Janusz Mincewicz, siostrzeniec Mieczysława Nowakowskiego, syn Marii Mincewicz, mieszkaniec Katowic, dziennikarz m.in. Gazety Wyborczej. Zapalił pierwszą od 84 lat świeczkę od całej rodziny na grobie wujka.

– Wujek zawsze był w rodzinnych wspomnieniach. Jest dla nas nie tylko bohaterem, ale też patriotą, który oddał życie za Ojczyznę. Miał tylko 20 lat i całe życie przed sobą. Niestety wojenna kula niemieckiego żołnierza mu je zabrała – mówi Janusz Mincewicz, który  był zaskoczony dobrym stanem mogiły wujka i innych poległych w kampanii wrześniowej żołnierz.

 W podziękowaniu do prezydenta i przewodniczącego Rady Miasta Skierniewic Janusz Mincewicz, napisał:

„Składam na Panów ręce serdecznie podziękowanie w imieniu całej rodziny, a szczególnie mojej Mamy, siostry poległego, za dbałość o grób Wujka i innych poległych żołnierzy. Cieszę się, że w Skierniewicach włodarze miasta pamiętają, by oddać należny hołd i szacunek zmarłym, a w tym wypadku poległym żołnierzom. Że pamięć o zmarłych, to nasz chrześcijańska kultura”.

Siostrzeniec Mieczysława Nowakowskiego podziękował także Piotrowi Paradowskiemu z Miejskiego Muzeum w Skierniewicach, który pomógł znaleźć  mu grób i towarzyszył na cmentarzu, opowiadając, w jakich okolicznościach zginął kapral Nowakowski i jak odbył się jego pochówek.

„Gratuluję Skierniewicom takiego profesjonalnego, jak Pan Piotr, entuzjasty historii miasta” – podkreśla Janusz Mincewicz.

Przygotował: Janusz Mincewicz 

Tragedia wojny nie skończyła po śmierci brata

„Mama pamięta naloty, w czasie których uciekali do specjalnie na tę okazję wybudowanych ziemianek daleko w polu. Przed napaścią Niemiec na ZSRR w ich domu jeden pokój zajęli Niemcy, którzy oczekiwali na wyjazd na wschodni front.

– Niemcy przed wprowadzeniem się, odmalowali swoje mieszkanie. Była też historia miłosna, bo jeden z Niemców Hans zakochał się w mojej starszej siostrze Reginie, która już miała narzeczonego Janka Kondrackiego, który został późnej jej mężem. Pamiętam, że Janek był zły, kiedy Hans zalecał się do Reginy. Później Hans przeżył   tragedię, bo zginęli jego rodzice, bardzo rozpaczał. Kiedy wyjeżdżał na wschodni front do Rosji , to obiecał , że jak przeżyje, to napisze list. Niestety nie napisał, co wskazuje, że chyba zginął. Szkoda , bo zapamiętałam go jako fajnego człowieka, który dawał mi cukierki  i chodził na potańcówki,  bawił się z dziewczynami z Wólki – opowiada.

W pamięci Mamy utkwił też  front wojenny z  1944 r., kiedy Rosjanie wypierali  Niemców.

– Och to były straszne dni, Rosjanie, w porównaniu z Niemcami, byli brudni, głodni i pochodzili z różnych  republik ZSRR, byli wśród nich Mongołowie i Azjaci, kogo tam jeszcze nie było. Spali na gałęziach w pobliskim lesie, byli źle ubrani, karabiny  nosili na sznurkach. Pamiętam, że zabrali nam konia, dając w zamian wychudzoną, starą, chorą  szkapę, a swoje działo, z którego atakowali Niemców, ustawili przy naszej oborze. W czasie wojny zginęło od kul Rosjan kilku Niemców, jeden z nich został pochowany na polu nadleśnictwa  przy drodze do Dobrynia Dużego, mieszkańcy kładli  nim kwiaty i palili znicze, bo to przecież też człowiek.   Jednak  z czasem został zapominany. Dziś rośnie na nim młody las.   - Bardzo się baliśmy, bo  wojna to straszna rzecz, oby już jej nigdy nie było, oby nieprzyszłą do nas z Ukrainy – obawia się. W czasie wojny zmarł ojciec Mamy, który chorował na żołądek, a opieka medyczna była w tym czasie na bardzo słabym poziomie, można wręcz powiedzieć, że jej praktycznie jej nie było”.

                 

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 3

  • 2
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 1
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 0
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 0
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

1Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
  • Gość
    ~Janusz Mincewicz 1 ponad rok temuocena: 100% 

    Dziękuję Państwu , czytelnikiem Głosu Skierniewic i Okolic, że informacja o moim wujku Mieczysławie Nowakowskim, spotkała się z takim zainteresowaniem Państwa, bo to historia tragiczna, a jednocześnie niezwykle fascynująca, że dzięki uporowi mojej Mamie, siostrze Mieczysława Nowakowskiego, po 83 latach !!! został odnaleziony Jego mogiła. Z poważaniem Janusz Mincewicz

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

Ósemka niepokonana w turieju Central European...

Jasełka w "Prusie". W postacie z "Chłopów"...

Jak podróżować oszczędnie i nie tracić na...

Miłochniewice: Pożar domowej kotłowni. Nie żyje...

Chcesz zostać cenionym specjalistą?

Pielęgnacja cery naczynkowej

300 seniorów wzięło udział w projekcie...

Wigilia w okopach pod Bolimowem

Pamiętna: Jechał z prędkością 153 km/h. Nie...

eOGŁOSZENIA

Już teraz możesz dodać ogłoszenie w cenie tylko 5,00 zł za tydzień - POZNAJ NOWE OGŁOSZENIA