Zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci noworodka skierniewicka prokuratura postawiła Andrzejowi M., ordynatorowi oddziału ginekologiczno – położniczego skierniewickiego szpitala. Sprawa dotyczy narodzin martwego dziecka w grudniu minionego roku. Doktor M. odmawia komentarzy. – Wszystko co miałem w sprawie do powiedzenia, powiedziałem w grudniu minionego roku – słyszymy.
Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka wszczęte zostało po tym, gdy w grudniu ub. roku w szpitalu w Skierniewicach młoda kobieta urodziła martwą dziewczynkę.
- Sekcja zwłok wykazała, że dziecko zmarło w wyniku niedotlenienia – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Według biegłych skierniewiccy lekarze za późno zdecydowali o porodzie przez cesarskie cięcie. – słyszymy. Zarzuty postawiono ordynatorowi oddziału, jako osobie odpowiedzialnej za tego rodzaju decyzje.
Jak informuje prokuratura, ordynator nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Zdarzenia, które bada prokuratura miały miejsce w grudniu minionego roku. Jednak ciężarna mieszkanka powiatu żyrardowskiego do skierniewickiego szpitala po raz pierwszy trafiła 21 listopada ze skierowaniem od lekarza prowadzącego, który zalecił wcześniejsze zakończenie ciąży. Była w 37. tygodniu ciąży i rozpoznanie uzasadniało wcześniejszy poród. Zalecenia do jego przeprowadzenia wynikały także z rekomendacji zespołu ekspertów Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego.
- Jak wynika z opinii wydanej przez katedrę i zakład medycyny sądowej w Poznaniu, po przyjęciu ciężarnej do szpitala nie wdrożono właściwego postępowania terapeutycznego. Zastrzeżenia budzi także zakres przeprowadzonych badań - informuje Kopania.
Z opinii specjalistów wynika, że wydłużenie ciąży powyżej 38. tygodnia powodowało wzrost zagrożenia obumarciem płodu. Lekarze podjęli jednak decyzję o wypisaniu kobiety do domu, termin porodu został wyznaczony na 5 grudnia z zaleceniem, by pacjentka na oddziale pojawiła się dwa dni przed wyznaczonym terminem. Tak też się stało, kobieta zgłosiła się do szpitala, gdzie została przyjęta na oddział ginekologiczno – położniczy.
Jak ustalili śledczy, 6 grudnia około godziny 7 kobieta zaczęła odczuwać bóle, jednak położna oceniła wówczas, że nie jest to akcja porodowa.
Ordynator oddziału o sprawie poinformował ówczesnego dyrektora ds. medycznych.
- Przeanalizowaliśmy dokumentację, sytuację do której doszło. Zdecydowałem się o sprawie poinformować organy ścigania, by te rozstrzygnęły czy decyzja o przeprowadzeniu porodu w drodze cesarskiego cięcia została podjęta na czas. Trudno powiedzieć co było przyczyną niedotlenienia dziecka – mówił wówczas zastępca dyrektora szpitala.
Z protokołu sekcji zwłok wynika, że śmierć dziecka nie była skutkiem urazu mechanicznego czy wady rozwojowej.
anw
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.