Wieczór wspomnień. 22 marca o godz. 18 w holu CKiS otwarta zostanie wystawa plakatów, zdjęć i innych pamiątek zespołu. Dodatkowo na pierwszym piętrze otwarta zostanie stała ekspozycja poświęcona działalności zespołu.

Wieczór wspomnień. 22 marca o godz. 18 w holu CKiS otwarta zostanie wystawa plakatów, zdjęć i innych pamiątek zespołu. Dodatkowo na pierwszym piętrze otwarta zostanie stała ekspozycja poświęcona działalności zespołu. (fot. Joanna Młynarczyk)

Do dziś doskonale pamiętają dialogi z przedstawień, śpiewają słowa piosenek sprzed 30 laty i chętnie wspominają. Na spotkanie przynieśli całe pudła zdjęć – pięknych wspomnień z lat ich dzieciństwa, rzeczywistości, w której wyrośli. – Marek Kwiatkowski i Grzegorz Kapuściński nas wychowywali - mówią dorosłe Wiercipięty.

Centrum Kultury i Sztuki przygotowuje się do wydarzenia, podczas którego przypomniana zostanie Estrada Dziecięca Wiercipięty, kierowana przez Marka Kwiatkowskiego. Wyprzedzając to spotkanie, poprosiliśmy dorosłe dziś Wiercipięty o garść wspomnień.

Aleksandra Kiełczewska na spotkanie przyjechała z Warszawy. Jest pedagogiem, instruktorem pierwszej pomocy w PCK, pracuje z dziećmi. Miała 8 lat, gdy wstąpiła w szeregi zespołu.

– To, że mam z nimi dobry kontakt, jestem pewna, że to zasługa Wiercipięt – mówi. – Byłam w drugiej klasie, kiedy mama stwierdziła, że powinnam uczyć się śpiewu i zapisała mnie do zespołu. Tak to się zaczęło. Od razu bardzo mi się podobało i motywowało do pracy w szkole. Warunek rodziców był taki, że muszę mieć bardzo dobre stopnie, by uczęszczać na próby.

– Wstępując do Wiercipięt miałem 12 lat – wspomina z kolei Maciej Białek, dziś właściciel prywatnej firmy, aktor Teatru Truskawkowi Rodzice. – Uczyłem się w Szkole Podstawowej nr 6, gdzie nauczycielka historii, ciocia Wanda – jak ją wszyscy nazywali – wręcz wysłała mnie do Wiercipięt. Problemem jednak było to, iż przynależność do tego zespołu dla chłopaków była obciachem. Poszedłem na pierwszą próbę i nie wszedłem do środka, a cioci Wandzi powiedziałem, że nie mogłem znaleźć miejsca, w którym odbywają się zajęcia. Byłem w szkole muzycznej, miałem wiele pasji, ale wizją Marka było, bym został aktorem. Nie zostałem, ale od sceny się uzależniłem i będąc w Truskawkowych Rodzicach, trudno mi się z tego wymiksować – słyszymy.

Najpóźniej, ale za to na całego, do zespołu dołączyła Magda Kapuścińska-Urbanek, tancerka, instruktorka Zumba Fitness, która była dzieckiem pracowników zespołu.

– Mam w domu takie zdjęcie, jak wbiegam na scenę ze smokiem, dlatego moje Wiercipięty, to cała rzeczywistość, w której się wychowałam. Tata tworzył muzykę, a mama uczyła lekcji śpiewu członków zespołu. Z Wiercipiętami żyłam na co dzień. Wkroczyłam w działający, rozpędzony jak maszyna zespół. Uczestniczyłam we wszystkich aktywnościach – zajęciach wokalnych, z akrobatyki, baletowych, tanecznych, ogólnoruchowych…

– Odkąd sięgam pamięcią, Wiercipięty również ze mną były zawsze – mówi Ola. – Kiedy już wyrosłam i nie mogłam występować na scenie, nie potrafiłam odejść. Zostałam. Pomagałam przy spektaklach za kulisami, jeździłam na próby, koncerty, prowadziłam rytmikę z maluszkami. To był wspaniały czas. Doskonale też pamiętam ostatni spektakl, w jakim zagrałam – „Adaś i Ewka”, miałam 23 lata – opowiada.

Ukształtowały charakter

Dorosłe Wiercipięty przyznają, że to jak zostały ukształtowane zawdzięczają Markowi Kwiatkowskiemu i przynależności do zespołu.

– Wiercipięty nauczyły nas kochać ludzi i dostrzegać w nich to, co najlepsze. Marek nas stworzył, wykreował, i to zostało nam na całe życie. Ten zespół to takie wewnętrzne dziecko, które pielęgnujemy w sobie i którym się dzielimy, bo jak mówił Marek, to co dobre musi się rozprzestrzeniać. Rozjechaliśmy się więc w różne strony Polski, a nawet świata i wartości, które zostały nam przekazane, rozsiewamy dalej – tłumaczy Maciek.

– Mam bardzo dobrą pamięć do imion, z łatwością zapamiętuję teksty, nie boję się wystąpień publicznych, czy po prostu pogadać do radia – to wszystko mam z Wiercipięt – zwraca z kolei uwagę Ola.

Wiedział, czego oczekuje publika

– Pan Marek to był człowiek – a w sumie jest, bo cały czas dla nas nie przeminął – zdecydowany i wiedzący czego chce nauczyciel, wymagał bardzo dużej dyscypliny, ale nie baliśmy się go – opowiada Maciek. – Pamiętam jak po zakończonym przedstawieniu, już za kulisami, mówił do nas surowym tonem: „Siadać!”. Po czym dodawał już z uśmiechem: „Było pięknie” – wspominają nasi rozmówcy.

Był wymagającym nauczycielem?

– Tak, ale miał bardzo duży warsztat, wiedział jak zrobić przedstawienie i wiedział, czego oczekuje publika. Nie zawsze się z tym zgadzaliśmy, byliśmy małymi buntownikami, po czym okazywało się, że to, czego on od nas wymagał miało sens. Dzisiaj wielokrotnie jest tak, że niezależnie czy występuję z Truskawkowymi, czy robię coś innego, to bazuję na tym, co wyniosłem z Wiercipięt. Kreowaliśmy rzeczywistość bajkową, ale on uczulał, abyśmy robili to w sposób naturalny, cały swój warsztat przekazywał nam. Pamiętam, jak na próbach siadaliśmy w kółeczku, czytaliśmy scenariusze, a następnie całych tekstów uczyliśmy się na pamięć. Wydawało nam się to na początku straszne, ale po miesiącu, kiedy okazywało się, że każdy zna kwestie innych, ułatwiało to wszystkim występ – opowiada Maciek. – Był perfekcjonistą. Był wizjonerem, zawsze wiedział jak od początku do końca ma wyglądać przedstawienie. Nie przychodził na próby nieprzygotowany, wszystko planował w najdrobniejszych szczegółach – do niego należał wybór kostiumów, to, jak ma być powiedziana dana kwestia czy cała scena. Byliśmy elementami, które mają razem zagrać. Doskonale radził sobie też poza sceną, super gotował, układał kwiaty – miał wielkie poczucie estetyki.

Przyjaciel dzieci

– Osoby, które przewinęły się przez zespół i odeszły można policzyć na palcach jednej reki, bo każdy kto tam wkraczał zostawał na wiele lat – zwraca uwagę Magda Kapuścińska.

– Marek był przyjacielem dzieci i one to naprawdę czuły – podkreśla Ola. – Obaj z Grzegorzem traktowali nas poważnie, rozmawiali z nami jak z partnerami i to jest to, czego ja się nauczyłam –potrafię rozmawiać ze swoimi dziećmi, one nie są narzędziem w rękach dorosłych, tylko ludźmi, z którymi się rozmawia – dodaje.

Próby, koncerty, wyjazdy po całej Europie – tak przez wiele lat wyglądała rzeczywistość Magdy.

– Wiercipięty to nie była tylko rozrywka, dodatek do naszego dzieciństwa, to było życie. Dzisiaj nie ma Marka, nie ma mojego taty i to jest bardzo trudne.

Wieczór wspomnień

Marek Kwiatkowski zmarł w sierpniu 2018 roku. Zostały przyjaźnie, wspomnienia.

– Piękne przyjaźnie. Mimo, że od wielu lat nie mieszkam już w Skierniewicach, mam dokąd wracać i zawsze, kiedy spotykamy się z Wiercipiętami, czujemy jakbyśmy widzieli się zaledwie tydzień temu – przyznaje Ola. – To takie przyjaźnie na całe życie. Jest wiele osób, z którymi kontakt się urwał, ale kiedy spotykamy się na ulicy, serdecznie wspominamy wspólny czas.

22 marca (godz. 18) w Centrum Kultury i Sztuki odbędzie się wieczór wspomnień – występów, wyjazdów, koncertów Estrady Dziecięcej Wiercipięty.

– To będzie nasze święto, ale ciężkie z tego względu, że fizycznie Marka już nami nie ma – mówi Maciek. – To będzie takie zatrzymanie się, a nawet poczucie się znów dzieckiem, które nastawione było na dobrą zabawę. Pędzimy w życiu dorosłym – jesteśmy ojcem, mamą, pracownikiem, ale gdzieś w głębi duszy tęsknimy za Wiercipiętami – dodaje.

Marek Kwiatkowski zapisał się jako nieodłączny filar kultury w Skierniewicach. Pozostały, aranżacje, projekty i pokolenia Wiercipięt, które kontynuują jego dzieło. – Ważne żeby to dzieło kultywować, bo może kiedyś Wiercipięty się odrodzą – snują nasi rozmówcy.

Słowo o Wiercipiętach

Estrada Dziecięca „Wiercipięty” powstała w listopadzie 1981 r. przy Wojewódzkim Domu Kultury w Skierniewicach. Marek Kwiatkowski, szef artystyczny zespołu nadał estradzie dziecięcej styl, który czynił jej występy niepowtarzalnymi. Oryginalność i wysoki poziom prezentacji „małej rewii” wielokrotnie doceniło jury konkursowe rangi lokalnej i krajowej, przyznając zespołowi liczne nagrody i wyróżnienia.



 

Joanna Młynarczyk

ostatnie aktualności ‹

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 11

  • 11
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 0
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 0
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 0
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

0Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

z miasta

Kowal wrócił do treningów, kolejna walka o cenne...

Lada dzień ruszy nabór wniosków w LGD „Kraina...

Miasto podzielone. Debata o Centrum Integracji...

Papież Franciszek nie żyje

Lider podejmie Lechię Tomaszów Mazowiecki

Palestyński inwestor wskazuje na finansowe trupy w...

Żagle na skierniewickim zalewie

Krajobraz pod napięciem. Czy audyt krajobrazowy...

Pożar auta na parkingu przychodni w Skierniewicach