(Fot. Włodzimierz Szczepański)
Na pierwszym jego treningu, który prowadził jako instruktor, uczestniczyli synowa i wnuk. W styczniu szefowa klubu fitness sprawiła mu prezent na urodziny, prowadzi grupę. Jerzy Szymański ma 67 lat.
– Szczerze… Sport nie kręcił mnie jakoś bardzo. Ot, tak, jazda na rowerze, czy łyżwach. Nawet moja żona mówiła do mnie czasem, chodź pójdziemy na jakieś zajęcia, a mnie się nie chciało. Teraz to ja ją wyciągam – opowiada Jerzy Szymański z Żyrardowa.
Zaskoczony swoją przemianą
„Loft” Studio Centrum Treningowe, sobota rano, w sali 18 kobiet. Jerzy Szymański w okularach na nosie, obcisłej koszulce i typowo fitnessowych przylegających do ciała spodniach przekrzykuje muzykę.
– A teraz skakanka – wołał.
Podbiega do sali obok, aby popatrzeć, czy druga grupa wykonała zadany zestaw. Wraca i znów z uśmiechem motywuje grupę: – Wytrzymać jeszcze chwilę.
Nie przypuszczał, że zostanie instruktorem. Od urodzenia mieszka w Żyrardowie. Przez lata pracował w tutejszej oczyszczalni ścieków. Na emeryturę przeszedł trochę wcześniej z powodu zatrudnienia w trudnych warunkach.
– Gdy kończy się aktywne życie zawodowe powstaje pustka. Brakuje bardzo kontaktu z ludźmi. Siedziałem w domu i nie wiedziałem co ze sobą robić. Mój syn chodził na zajęcia do klubu „Fitness Tribe”. Poszedłem z nim – opowiada.
Początki nie były łatwe, ale obecnie trenuje siedem razy w tygodniu. Na 65-urodziny sprawił sobie prezent.
– Poszedłem na kurs instruktorski na TRX-y (w skrócie taśmy treningowe – przyp. red.). Zjechało się wiele osób z całej Polski budziłem zaskoczenie. Podobno jestem najstarszym w Polsce certyfikowanym instruktorem – śmieje się Szymański.
Okazuje się, że zrobił potem kolejny z kettli.
– Myślałem o kolejnych, ale to koszty, a ja jestem tylko skromnym emerytem – dodaje.
Prezent na 66 urodziny
Z czasem zaczął ćwiczyć w „Loft Studio”. W styczniu tego roku jego szefowa Anna Jaroszewska zaskoczyła go propozycją.
W jego pierwszy treningu inauguracyjnym, jako instruktora, uczestniczyła jego synowa i wnuk. To wspomnienie wywołuje na jego twarzy uśmiech. Stał się rodzinnym motywatorem. Teraz to on wyciąga żonę z domu i zachęca do aktywności fizycznej. Uczestniczy również w zajęciach w klubie „Space 2”. Podkreśla, że to rodzina zachęcała go do sportowej przemiany. W jego ruchach widać młodzieńczą werwę. Czy to tylko przemiana zewnętrzna, czy też coś więcej, nabrał apetytu na życie?
– Jest coś w tym. Dzięki zajęciom mam mnóstwo młodych znajomych. Sport pozwolił mi też utrzymać sylwetkę i kondycję, którą zaskakuje wiele młodszych osób – komentuje.
Jerzy Szymański długo się zastanawia jakie chciałby zrealizować marzenie. Odpowiedź zaskakuje…
– Lot na symulatorze samolotu. W wojsku byłem mechanikiem samolotów odrzutowych – pasja do lotnictwa pozostała odpiera.
Wiek to bariera w głowie
Aleksander Doba w 2011 r. jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Miał wtedy 64 lata.
Ed Withlock, w 2016 roku Kanadyjczyk przebiegł maraton w Toronto w czasie 3:56:33. Miał wtedy 85 lat. Natomiast w 2011 Księdze Rekordów Guinnessa znalazł się Fauja Singh przebiegł maraton w wieku stu lat. Chyba trudno będzie poprawić ten wynik. Miesięcznik „Runner's World” nagrodził tytułem Heros Masters Jana Morawca, wówczas 81-letniego łodzianina, mistrza świata weteranów w maratonie.
Irene O'Shea z Australii w grudniu 2018 skoczyła ze spadochronem z wysokości ponad 4 km. Miała wtedy 102-lata.
Sonya Sagitova w wieku 55 lat po przejściu na emeryturę została autostopowiczką.
ZAŁĄCZNIK DO ARTYKUŁU
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 5
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.