Atakuje bez uprzedzenia, bije jakby chciała zabić. Ciężko pobiła trzy kobiety, lokatorki tej samej kamienicy. Ostatnia ofiara trafiła do szpitala 3 maja. Agresywna kobieta nadal mieszka w kamienicy. Urzędnicy pilnują procedur.
Ostatnio pobitej kobiecie, pani Teresie, życie uratował sąsiad, który usłyszał hałas.
–Gdyby nie on, zatłukła by mnie. Zaatakowała znienacka, uderzyła w tył głowy, potem biła po głowie, dusiła. Krew się lała, to była jatka– relacjonuje przejęta Teresa.
Natychmiast wezwano policję i karetkę, która obezwładniła napastniczkę i przewiozła ją na oddział psychiatryczny. Pobita trafiła do szpitala. Przez wiele dni nie wychodziła z domu, obita, posiniaczona i przerażona. Jej rekonwalescencja trwała miesiąc. Niestety po zaledwie kilku dniach, napastniczka uciekła ze szpitala psychiatrycznego i wróciła do swojego mieszkania. PGM przysłał do pani Teresy opiekę społeczną, ale chorej kobiety (prawdopodobnie cierpiącej na schizofrenię paranoidalną) nikt nie odizolował.
To nie pierwszy przypadek pobicia sąsiadek. Psychicznie chora, która prawdopodobnie nie bierze leków i nie leczy się, wcześniej zaatakowała dwie inne kobiety. Jedną na ulicy, drugą tak jak panią Teresę, w kamienicy. Mimo to, póki co mieszka obok swoich ofiar przez nikogo nie niepokojona. Co gorsza jednej z ofiar nadal grozi, że ją zabije. Pani Teresa boi się nawet przechodzić pod jej drzwiami, bo obawia się, że w każdej chwili niebezpieczna kobieta może wypaść z domu, skopać ją lub zepchnąć ze schodów.
–Nie mogę uwierzyć, że mieszkam w budynku, w którym w każdej chwili, ktoś z lokatorów może stracić życie. To mi się naprawdę nie mieści w głowie– mówi pani Teresa, która do tej pory sama pomagała innym w trudnej sytuacji.
Co gorsza, kiedy poszkodowana zwróciła się do władz z prośbą o pomoc, usłyszała, że obowiązuje procedura.
Bezradni sąsiedzi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Prosili o pomoc znajomego „mięśniaka”, który postraszył chorą kobietę, jeśli się nie uspokoi. Początkowo podziałało. Zniknęła na 3 tygodnie, po czym wróciła z następnym podejrzanym typem.
–To jakaś paranoja, żeby nikt nie mógł albo nie chciał sobie z nią dać rady– kwitują mieszkańcy.
Prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej Robert Rybicki przyznaje, że sprawę zna.
–Kobieta ma już wyrok eksmisyjny bez prawa do lokalu socjalnego, ale z prawem do lokalu tymczasowego. Miasto poszukuje takiego lokalu, ale na razie go nie znajduje– mówi Rybicki. Jednocześnie miasto wystąpiło poprzez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej do sądu o skierowanie tej osoby bez jej zgody do specjalistycznego Domu Opieki Społecznej. Procedura trwa. PGM kilkakrotnie przypominał miastu o pilnej potrzebie znalezienia lokalu tymczasowego, póki co bezskutecznie. A zagrożenie nadal jest bardzo realne.
Anna Wrzesień
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 25
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Jak się stanie tragedia i ktoś straci życie / uchowaj Boże/ to wtedy dopiero ktoś znajdzie przepis. Ale Polska to " taka dziwna kraja" że dopiero jak się wydaży to będziemy działać
W której to kamienicy?
Poproście "BOLKA" o pomoc...
Czy to czasem nie Elżbieta B ?