(Fot. Włodzimierz Szczepański)
29 581,50 złotych – w ciągu ostatnich trzech lat zapłaciło miasto... żyrardowianie, za usunięcie porzuconych wraków aut z chodników i parkingów. Niestety, wraków nie brakuje. Nawet w centrum Żyrardowa można zaleźć porzucone samochody. Zajmują miejsca postojowe, często też są na bakier z ekologią.
W skali całego kraju usuwanie aut na koszt podatnika idzie w miliony złotych. Największy problem ma stolica. W 2017 r. warszawska straż miejska interweniowała 2500 razy, czego wynikiem było odholowanie ok. 1400 porzuconych samochodów.
– Od zimy przy skrzyżowaniu ulicy Okrzei i 1 Maja stoi kombi. Z jednej opony uszło powietrze, a pod wrakiem widać wielką plamę oleju. W Niemczech, czy Skandynawii za zanieczyszczenie olejem wrak natychmiast zostałby usunięty, a właściciel nie pozbierałby się od kosztów. W Polsce dalej jest to postawione na głowie. Nie raz widziałem wraki całkowicie rozszabrowane, a do tego stanowią zagrożenie, bo wandale podpalają je – komentuje nasz Czytelnik z Żyrardowa.
Porzucone auta zajmują miejsca postojowe już i tak zakorkowanych miastach. Ich usunięcie kosztuje polskie miasta miliony. Jak podała warszawska straż miejska w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku w stolicy, usunięto 2759 wraków. Tamtejsi strażnicy potraktowali radykalnie sprawę, usunęli również auta, które były wykorzystywane do reklamowania skupów zniszczonych aut. Żyrardów pod tym względem nie różni się od innych miast i tutaj są usuwane.
– Były takie przypadki. 2018 rok – 10 sztuk, w 2017 – trzy, a w 2016 roku – 18 sztuk – wylicza Monika Walczak z żyrardowskiego magistratu.
Wraki usuwane są w opar art. 50 a Prawa o ruchu drogowym. Przepis wyraźnie wskazuje okoliczności, w których straż miejska, gminna lub policja może usunąć z drogi auto na koszt jego właściciela. Jeśli pojazd został pozostawiony bez tablic rejestracyjnych lub jego stan wskazuje na to, że nie jest używany, właściciel może zostać wezwany do jego usunięcia w ciągu sześciu miesięcy. Po tym czasie uznaje się samochód za porzucony. Wtedy przechodzi na własność gminy.
Jest jednak dziura w przepisach… Usuwanie pojazdów można jednak przeprowadzić wyłącznie z obszarów, na których obowiązują przepisy Prawa o ruchu drogowym. Jeśli
– Łączna suma wydatków z ostatnich trzech lat wynosi 29 581,50 zł – wylicza Monika Walczak.
Artykuł został opublikowany 1 sierpnia w "Głosie Żyrardowa i Okolicy".
Problem rośnie
W 2017 r. z poznańskich ulic, za sprawą interwencji strażników miejskich, zniknęło 935 samochodów, z wrocławskich – 285, natomiast warszawskich ok. 1400. Jak wskazują statystyki podawane przez straż miejską, liczba odholowywanych pojazdów sukcesywnie rośnie. Między innymi w Gdańsku liczba usuniętych wraków w 2014 r. wynosiła 20 sztuk, natomiast w 2017 r. było to już 77 sztuk. Bardzo duży przyrost zanotowała również Łódź – z 28 sztuk w 2014 r. do 188 na koniec listopada 2017 r. oraz Wrocław – z 129 sztuk do 285. Największy problem jest w Warszawie. W 2014 r. strażnicy miejscy podjęli czynności wobec 2250 pojazdów. W 2016 r. doprowadzili do usunięcia z ulic miasta 2405 pojazdów (w tym: na parking depozytowy trafiło 1305 aut, w 1100 przypadkach wyegzekwowano usunięcie pojazdów przez właściciela), natomiast w 2017 r. interweniowali 2500 razy, czego wynikiem było odholowanie ok. 1400 porzuconych samochodów.
Źródło: Bankier.pl
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 5
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Można furę wraków zobaczyć na jednym z parkingów na Legionów Polskich i nikomu to nie przeszkadza - chodzi tu o SM
Wystarczy korekta przepisów dotyczących wraków. Może szanowni politycy, zamiast bić pianę typu : tęcza, LBGT i tym podobne tematy zastępcze, zajęli by się w końcu tym, za co im płacimy?