(fot. Anna Wójcik-Brzezińska)
Błogosławieństwo podczas porannej mszy w kościele garnizonowym, przygotowanie koni i w drogę. W siodłach pokonali około 40 kilometrów. Pod drodze spotkali się z bardzo życzliwym przyjęciem.
– Chcemy mówić o pięknych kartach historii, kultywować tradycję – mówi Jarosław Zdun, oficer Wojska Polskiego, członek Stowarzyszenia Ułanów im. Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr. Hubala.
W sobotni poranek (7.09) teren przy Muzeum Historycznym Skierniewic zmienił się w obozowisko ułanów. Widok był piękny i przejmujący. Członkowie Stowarzyszenia Ułanów im. Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr. Hubala dużą wagę przywiązują do umundurowania, szczegółów rynsztunku. W rajdzie, który miał upamiętnić największe starcie kampanii wrześniowej, udział wzięli, także członkowie Stowarzyszenia Tradycji 26. Skierniewickiej Dywizji Piechoty.
"Bitwa nad Bzurą stała się największą bitwą w zwarciu toczącej się kampanii polskiej" – pisał wybitny niemiecki strateg gen. Erich von Manstein.
Jarosław Zdun, zawodowy oficer Wojska Polskiego i Jarosław Nagórka, na swym koncie mają inne rajdy historyczne. W tym roku konno ruszyli w pięciodniową wyprawę śladami mjr Henryk Dobrzański, pseudonim "Hubal".
– Dowódca Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego znany był z niebywałej odwagi oraz pasji do jeździectwa, a jego historia jest żywa do dnia dzisiejszego – mówi Jarosław Zdun – My „Hubalczycy”, jesteśmy winni mu pamięć – dodaje.
– Pięć dni jechaliśmy, zatrzymując się u gospodarzy, którzy zechcieli nas przenocować. Zdarzyło się nawet zatrzymać w domu, który pamięta majora – mówi Jarosław Zdun z Makowa.
Henryk Hubal-Dobrzański herbu Leliwa, to legenda. Ostatni żołnierz września. Zbuntowany duch gnębiący Niemców w dawno już okupowanym kraju. Poprzez bagna i zawieruchę wojny, zasadzki i obławy prowadził Wydzielony Oddział Wojska Polskiego. Dzięki niemu, symbolicznie, Rzeczpospolita nie poddała się nigdy. Dla wrogów Ojczyzny miał tylko kule, a dla swoich żołnierzy słowa:
Bitwa nad Bzurą przez współczesnych nazywana była
„największą bitwą w dziejach wojny”
Po obu stronach angażowała ponad pół miliona żołnierzy. Polski kontratak mimo, iż zakończył się klęską Armii "Poznań" i "Pomorze” odegrał ważną rolę w przebiegu całej kampanii wrześniowej. Zmusił dowództwo niemieckie do znaczącej zmiany planów. Nie tylko opóźnił atak na Warszawę, ale na pewien czas uniemożliwił Niemcom skierowanie formacji pancerno-motorowych do wsparcia południowego skrzydła Grupy Armii "Południe". Grupa ta miała przyśpieszyć i wzmocnić niemiecki atak na Lubelszczyznę.
9–12 września – polskie natarcie na Ozorków, Piątek, Stryków i Łowicz;
14–15 września – uderzenie armii „Pomorze” przez Łowicz na Skierniewice;
16–19 września – ogólne natarcie na północ i południe od Sochaczewa oraz odwrót w celu przebicia się do Warszawy.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 13
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.