(Fot. Sławomir Burzyński)
Skierniewickie ulice czekają na jesienny przegląd znaków drogowych. Zniecierpliwiony mieszkaniec centrum miasta już zgłasza problem z widocznością jednego ze znaków.
Mieszkaniec ulicy Prymasowskiej ma problem, by bezpiecznie wyjechać z parkingu. Wszystko przez niewidoczny dla kierowców znak drogowy.
– Samochody pędzą jak szalone, włączyć się do ruchu to jest jakaś tragedia, bo znak ograniczający prędkość do 40 kilometrów jest zasłonięty. A przecież po to stawia się znak, żeby był widoczny – mówi Sławomir Kocik.
Chodzi o znak drogowy stojący tuż za mostem na ulicy Prymasowskiej. Tarczę z ograniczeniem prędkości zasłaniają bujnie rozrosłe gałęzie pobliskiego klonu.
Przegląd okresowy oznakowania pionowego i poziomego przeprowadzany jest przy udziale urzędników i policjantów drogówki dwa razy do roku, wiosną i jesienią.
– Najwięcej pracy mamy szczególnie po przeglądzie wiosennym, ale w notesie mam już zapisanych dużo znaków wymagających poprawy jesienią. Wśród nich jest również ten z ulicy Prymasowskiej – mówi Patryk Szcześniewski z wydziału dróg skierniewickiego ratusza.
Sławomir Burzyński
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 3
2Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Skierniewiczanie zapier****ją niezależnie od widoczności znaków.
Pędzą? Zakładając, że zgodnie z przepisami, to pędzą 50km/h. To nie jest aż taka duża różnica, żeby mieć problemy z włączeniem się do ruchu. Kolejny artykuł niskiego poziomu.. Jeśli już poruszacie temat znaków to nie jednego na ul. Prymasowskiej ale też wielu innych w mieście, wraz z pozostałym oznakowaniem i lustrami, które są notorycznie przestawiane (przez wiatr lub wandali).
Sugeruje redakcji żeby zainteresowała się nowym trawiastym super parkingiem przy ulicy rawskiej który miał przetrwać wszystko bo niby jakieś magiczne podłoże ma, a nie przetrwał pierwszych jesiennych deszczów. Tak jak podejrzewali głupi mieszkańcy Skierniewic, bo przecież oni się nie znają, lepiej wie Łódzki konserwator zabytków, trawa zamieniła się w błoto, a jak jeszcze popada kilka dni to może i w bagno. Więc może zaprosicie tego inteligenta z Łodzi który wymyślił parking z trawy do prac ogrodniczych żeby "naprawił trawkę".