Zbigniew Skroński znlazł kilka tablic nagrobnych w rowie. Oczyścił je i przeniósł na cmentarz w Huminie. (fot. Beata Pierzchała)
Ziemie bolimowskie są pełne wojennych „pamiątek”. Nasiąknięte żołnierską krwią, naszpikowane bitewnymi mogiłami. Chowane w pośpiechu ofiary dwóch wojen, dopiero po latach doczekały się tablic z nazwiskiem. Niestety, niektóre z nich zamiast być dowodem pamięci stały się przedmiotem użytym w sposób nieodpowiedni.
Aż trudno w to uwierzyć. I kiedy rozmawiamy z mieszkańcami Humina nie kryją oburzenia spowodowanego słyszaną historią.
– Jak tak można, przecież to były czyjeś groby – mówi mieszkanka Humina. – Dreszcze mi po plecach przeszły. Wiem, że ludzie różne historie wymyślają i różne rzeczy robią, ale żeby z nagrobnych płyt zrobić sobie podjazd czy wzmocnić rów… Szkoda słów na określenie kim jest taki człowiek.
W Huminie do dziś krąży opowieść o jednym z dawnych mieszkańców, który razem z kolegami od kieliszka przekopał w nocy wojenny cmentarz, bo któryś z nich wpadł na pomysł, że Niemcy byli chowani ze złotem.
Więcej o tajemnicach wojennych cmentarzy na bolimowskich ziemiach w papierowym "Głosie" z 31 października.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 3
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.