Zmiana - jest rodzaju żeńskiego

(fot. Nadesłane)

Małgorzata Wójcik z Żyrardowa to kolejny dowód, że prawdziwe życie zaczyna się po 50-tce. Po zwolnieniu z pracy, znalazła nowy zawód. Schudła i teraz doradza też innym kobietom, jak to osiągnąć.

Zaczęło się w 2015 roku. Poszła wówczas na spotkanie klasowe.

– Z okazji 25 rocznicy matury – opowiada Małgorzata Wójcik.

Wróciła przybita. W jej ocenie koleżanki wyglądały od niej lepiej. Małgorzata przyznaje, że nie miała czasu o siebie zadbać. Poświeciła się wychowaniu trójki synów i pracy w banku. Siedzący tryb życia zrobił swoje.
Kilka dni po zjeździe maturalnym spotkała znajomą, która zrzuciła sporo kilogramów. Okazało się, że ma trenera, chodzi do klubu odżywiania.

– Skorzystałam. Zaczęłam dostosowywać się do wskazówek profesjonalisty. A w klubie odżywiania miałam wsparcie innych osób, które tak jak ja chciały schudnąć. To pomagało – wspomina.

Z dumą dodaje, że nawet dwa tygodnie później, podczas wesela syna, nie skusiła się na pyszności. Pamięta, że w 2,5 miesiąca schudła 15 kg. Teraz to ona zaczęła namawiać znajome i klientki banku do skorzystania z pomocy.

– Trenerka powiedziała, że jeśli chcę, mogę pomału uczyć się pomagać, a jednocześnie zdobyć nowy zawód trenera odżywiania – dodaje.

Tymczasem spadł na nią cios. Pracowała w małej placówce banku na niedużym osiedlu. Po zamknięciu banku obok nich klienci „szturmowali” ich oddział. Wiązało się to z dodatkowymi obowiązkami. Małgorzata w końcu postawiła się pracodawcy. Domagała się dodatkowej obsady. Zamiast tego została przeniesiona do innej placówki.

– W końcu moje kierownictwo przyjechało, rozmowa z nim była nieprzyjemna. Zaczęły mi drętwieć ręce, traciłam oddech. Klienci zorientowali się, że coś jest nie tak. Oni wezwali pogotowie – dodaje.

Zdaniem lekarzy jeszcze parę minut i mogłaby umrzeć. Miała bardzo wysokie ciśnienie.

– Miałam dość takiej pracy. Choć wcześniej myślałam, że będę pracowała w banku do emerytury, teraz czułam wypalenie i… lęk – opowiada.

Chciała spróbować sił w zawodzie, który właśnie zdobyła. W 2017 zdecydowała się na kolejny krok.

– Postanowiłam założyć swój klub. Miałam trochę oszczędności, wynajęłam lokal. Zrobiłam remont, wyposażyłam. Jako pierwsza w rodzinie przeszłam na własną działalność – tłumaczy.

W czasie koronawirusa, jak wiele osób z tej branży, zamknęła klub i zaczęła pracować online. Spotyka się ze swoją grupą w internecie. Obecna sytuacja to wyzwanie nie tylko dla puszystych...

– Siedzimy w domach, mamy mało ruchu. To wyzwanie, żeby nie przytyć – podkreśla.

Włodzimierz Szczepański

ostatnie aktualności ‹

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 7

  • 6
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 1
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 0
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 0
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

0Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

społeczeństwo

Palestyński inwestor wskazuje na finansowe trupy w...

Żagle na skierniewickim zalewie

Francuzi inwestują pod Skierniewicami. Głuchów...

Gdzie oddać oponę od traktora? To nie taka prosta...

Pożar auta na parkingu przychodni w Skierniewicach

Pszczelarstwo stało się modne, a to... kłopot

Magda Kubicka w Skierniewicach z programem „Chcę...

Charytatywny kiermasz wielkanocny. Nadzieja dla...

Nietrzeźwy przyjechał po wnuka do szkoły