historia

  wydrukuj podstronę do DRUKUJ18 maja 2020 | 19:15 komentarzy 1
Rysunek przedstawiający zmiany zachodzące u 23-latki chorej na cholerę.

Rysunek przedstawiający zmiany zachodzące u 23-latki chorej na cholerę. (fot. domena publiczna)

- Chorym zmieniał się głos, ich skóra była pomarszczona, a oczy zapadnięte. Nie mogąc wytrzymać potwornego bólu, chorzy padali na ziemię, często tracąc przytomność, zapadając w śpiączkę lub umierając w potwornych męczarniach - straszny opis objawów cholery, a to jedna z wielu zaraz, które spadły na miasto.

W roku 1830, wraz z rozpoczęciem budowy Fabryki Wyrobów Lnianych, rozpoczęła się historia Żyrardowa. Trzy miesiące później wybuchła wojna polsko-rosyjska, zwana powstaniem listopadowym i budowa fabryki została wstrzymana na prawie dwa lata. W tym czasie, rosyjscy żołnierze biorący udział w walkach na Mazowszu, przywlekli ze sobą w okolicę naszego miasta epidemię cholery.

Jak ustalił Bogdan Jagiełło, w 1831 roku liczba zgonów w sąsiednich Wiskitkach, gdzie znajdowała się parafia dla powstającego Żyrardowa, wzrosła ponad dwukrotnie (w porównaniu z okresem sprzed epidemii), z około 120 do 257. Do roku 1883 i badań Roberta Kocha, umieralność na cholerę na świecie wynosiła aż 50 proc. wśród zarażonych, ponieważ dotąd nie wiedziano prawie nic o tym, co jest jej przyczyną. W liczącym w roku 1831 prawie 4 miliony mieszkańców Królestwie Polskim, zmarło wtedy do 50 tysięcy osób, a w zaborze austriackim nawet 100 tysięcy! Sytuacja dużo lepiej wyglądała w zaborze pruskim, gdzie dzięki dobrym warunkom higienicznym, liczba zgonów, w porównaniu z resztą dawnej Rzeczpospolitej, była znacznie mniejsza.

Objawami cholery były nudności, biegunka i wymioty. Ból brzucha był wręcz nie do wytrzymania. Chorym zmieniał się głos, ich skóra była pomarszczona, a oczy zapadnięte. Nie mogąc wytrzymać potwornego bólu, chorzy padali na ziemię, często tracąc przytomność, zapadając w śpiączkę lub umierając w potwornych męczarniach. W roku 1833, gdy w końcu uruchomiono Fabrykę Wyrobów Lnianych, w okolicach Żyrardowa pojawiła się mniej śmiertelna, ale też bardzo groźna, epidemia ospy prawdziwej. Podobnie jak w przypadku cholery, chorzy na ospę wymiotowali, cierpieli na ból brzucha, ale początkowo odczuwali tylko ból głowy i pleców, podwyższoną temperaturę, byli osłabieni i rozbici. Po około dwóch dniach, u chorego pojawiała się charakterystyczna dla ospy wysypka, zmieniająca się później w coraz większe pęcherzyki i następnie w strupy, które odpadały, pozostawiając po sobie szpecące blizny.

Kolejne epidemie ospy, na zmianę z epidemiami cholery, uderzały w okolice Żyrardowa już w 1836 i 1837 roku, dalej w 1844 roku, a podczas wielkiej klęski głodu, szerzącej się na Mazowszu pod koniec lat 40. XIX wieku, w okolice naszego miasta ponownie zawitała duża epidemia cholery, która w samej Kongresówce, zabiła wtedy, według oficjalnych statystyk, ponad 20 tysięcy osób, a na pewno znacznie więcej.

Widok z góry na miejsce, gdzie od 1898 roku do końca lat 30. XX wieku znajdował się barak przeznaczony do izolacji chorych na cholerę, ale także i inne choroby zakaźne. Barak znajdował się 50 metrów od obecnej ul. B. Limanowskiego w stronę osiedla Wschód, tuż przy obecnej ul. Środkowej, pomiędzy dawnym osiedlem robotniczym Nowy Świat, a cmentarzem. foto. Mateusz Waśkowski

Następna epidemia cholery i zarazem najgorsza, jaka uderzyła w tereny zaboru rosyjskiego, przypadła na rok 1852. W samej Kongresówce zmarło wtedy dużo ponad 50 tysięcy osób. Trzy lata później, prócz zaboru rosyjskiego, cholera szalała także w Galicji, znajdującej się pod zaborem austriackim, gdzie zmarło nawet 70 tysięcy osób! To przez tak duże liczby ofiar tej zabójczej choroby, której przyczyny powstawania odkryto dopiero w 1883 roku, ludzie najbardziej obawiali się właśnie cholery. Stąd powiedzenie "idź w cholerę", czy samo słowo "cholera", które w języku polskim stało się przekleństwem.

Alfred Ernest Garvie, urodzony w Żyrardowie syn dyrektora Zakładów Żyrardowskich i późniejszy teolog kongregacyjny oraz autor wielu książek o tematyce religijnej, tak opisał sytuację panującą w naszym mieście podczas epidemii tej choroby w roku 1864:

"W swej niewiedzy wiele osób nie przestrzegało żadnych środków ostrożności i śmiertelna choroba zaczęła dotykać liczne rodziny. Na drzwiach domu, w którym był zmarły, stawiano znak. Panował taki strach, że grabarze odmawiali udziału w pochówku, dopóki mój ojciec i inni kierujący firmą nie zawstydzili ich, sami się tym zajmując".


 

Prócz cholery i ospy, w Żyrardowie notowano także inne choroby zakaźne, jak tyfus plamisty, nazywany dawniej durem brzusznym, którego epidemia w naszym mieście wybuchła w 1866 roku; błonice, odrę, szkarlatynę i koklusz. Dzięki odkryciu Roberta Kocha, że kluczowy w walce z cholerą jest dostęp do nieskażonej, czystej wody, podczas kolejnych epidemii Zakłady Żyrardowskie dostarczały mieszkańcom gotowaną wodę. A kolejne epidemie miały miejsce w latach 1886-92.

W 1891 roku rozpoczęto budowę nowoczesnego szpitala w Żyrardowie. Rok później w Europie wybuchła ostatnia wielka epidemia cholery i mieszkańcy naszego miasta z przerażeniem czekali, kiedy dotrze do Żyrardowa. Na szczęście nie dotarła, choć w latach 1892-1901 notowano średnio 60 zgonów w Żyrardowie z powodu chorób zakaźnych (głównie błonicy, krztuśca i odry), co stanowiło prawie 20 proc. wszystkich zgonów. W celu zabezpieczenia naszego miasta i jego mieszkańców na przyszłość przed epidemiami, prezes Karol Dittrich jr., rok po otwarciu szpitala, postanowił wybudować na obrzeżach osady fabrycznej barak izolacyjny dla chorych na cholerę. Pierwsze projekty budynku wykonano w 1897 roku, a zbudowano go rok później, między osiedlem robotniczym Nowy Świat, a cmentarzem, 50 metrów od dawnej ulicy Długiej. Obok powstał budynek wartowniczy z kuchnią i pokojem dla pracowników obsługujących chorych. W baraku izolowano chorych na różne choroby zakaźne.

Jeden z projektów budowy baraku cholerycznego w Żyrardowie z 1898 roku. Barak powstał około 50 metrów od dzisiejszej ul. B. Limanowskiego i tuż obok ul. Środkowej.

W 1905 roku i 10 lat później, w czasie I wojny światowej, w baraku trzymano chorych żołnierzy rosyjskich, a później niemieckich. Pod koniec trwania wojny, rozpoczęła się światowa pandemia hiszpanki, która zabiła w sumie nawet 100 milionów ludzi, i która na szczęście, nie uderzyła w nasze miasto. Po odzyskaniu niepodległości, barak choleryczny planowano rozebrać, jednak wykorzystywano go nadal, aż do końca lat 30. XX wieku, izolując w nim chorych na różne choroby zakaźne.

Żadna większa epidemia nie zagroziła już mieszkańcom Żyrardowa... aż do teraz. I oby, tak jak w przypadku hiszpanki, skończyło się tylko na groźbach.

Mateusz Waśkowski
(dział historii, Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie)
Muzeum Mazowsza Zachodniego i Echo Żyrardowskie na łamach „Głosu”

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 76

  • 48
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 10
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 8
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 1
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 1
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 5
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 3
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

1Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
  • Gość
    ~grooves 1 ponad rok temu

    Aż nie chce się wierzyć, że ludzie wciąż negują szczepionki - coś dzięki czemu na świecie nie ma już wielu zabójczych chorób, przez które ludzie umierali w agonii. Może to braki we wiedzy? Polecam sprawdzić stronę zaszczepsiewiedza pl, bo można się fajnych rzeczy nauczyć :)

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

Lider podejmie Lechię Tomaszów Mazowiecki

Pobili kolegę, bo nie chciał pożyczyć kasy

Palestyński inwestor wskazuje na finansowe trupy w...

Żagle na skierniewickim zalewie

Krajobraz pod napięciem. Czy audyt krajobrazowy...

Francuzi inwestują pod Skierniewicami. Głuchów...

Gdzie oddać oponę od traktora? To nie taka prosta...

Kolumbijczycy domagali się wypłaty. Do ubojni...

Pożar auta na parkingu przychodni w Skierniewicach