historia

  wydrukuj podstronę do DRUKUJ20 czerwca 2020 | 14:39 komentarzy 1
Żyrardów mocno ucierpiał podczas I wojny światowej

Żyrardów mocno ucierpiał podczas I wojny światowej (fot. MMZ w Żyrardowie)

W nocy z 5 na 6 stycznia 1919 roku, Naczelnik Państwa Józef Piłsudski wysłał dwie kompanie Wojska Polskiego do Żyrardowa, by zakończyć małą rewolucję bolszewicką i ukrócić szerzącą się w mieście anarchię. Prawie 200 żołnierzy po przybyciu na miejsce przystąpiło do działania. Miały miejsce liczne aresztowania i starcia z żołnierzami. Jednak co dokładnie wydarzyło się w naszym mieście 101 lat temu?

11 listopada 1918 roku, grupki członków i sympatyków Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) oraz Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), od wczesnych godzin rannych prowadziły rozbrajanie niemieckich żołnierzy na ulicach Żyrardowa. Bojownicy POW zajęli magistrat i po południu, gdy na stację wjechał pociąg z Warszawy, załadowali do niego ponad 300 Niemców z „biletem w jedną stronę”. Tego dnia, po 123 latach, odrodziła się niepodległa Polska, w której swoje miejsce, na nowo musieli znaleźć mieszkańcy zniszczonego w czasie wojny Żyrardowa.

 

Członkowie PPS utworzyli w mieście Milicję Ludową uzbrojoną w broń zdobytą na Niemcach. Tak powstała silna, około 100 osobowa formacja. Komisarycznym burmistrzem Żyrardowa został jej dowódca – Stanisław Kamiński.

Przeciwwagą dla lewicowej Milicji Ludowej miała być powołana kilka dni później przez zwolenników prawicy Straż Obywatelska, której głównym zadaniem było powstrzymywanie bandyckich zapędów milicjantów.

 

W Warszawie Józef Piłsudski otrzymał pełnię władzy i zaczął tworzyć pierwszy rząd Niepodległej Polski, a Żyrardów, jak będą donosić gazety w kraju, w następnych dniach znajdzie się "w rękach bolszewików".

14 listopada 1918 roku w Żyrardowie zebrał się wiec około 300 robotników. Wyłoniono na nim Tymczasowy Komitet Rewolucyjny miasta Żyrardowa, który miał przez najbliższe dni sprawować władzę w mieście kontrolowanym głównie Milicję Ludową. Cztery dni później ulicami Żyrardowa przeszedł pochód poparcia dla Socjaldemokracji Królestwa Polski i Litwy (późniejszej Komunistycznej Partii Polski) oraz Polskiej Partii Socjalistycznej, zakończony jeszcze liczniejszym wiecem niż poprzednio. Wszędzie powiewały czerwone flagi. Wyczuwalne było napięcie i niepokój o to, co przyniesie najbliższa przyszłość.

Ów wiec miał miejsce w Domu Ludowym im. Karola Dittricha, przy dawnym placu targowym. Wybrano na nim Radę Delegatów Robotniczych (RDR), która już nie tymczasowo, a na stałe miała przejąć władzę w Żyrardowie. Później uczestnicy wiecu w asyście i przy wsparciu członków Milicji Ludowej udali się pod budynek magistratu, będącego od 11 listopada w rękach Polskiej Organizacji Wojskowej. Tam żołnierze wobec przewagi liczebnej manifestantów musieli ustąpić i zgodzili się oddać Radzie Delegatów Robotniczych połowę budynku magistratu, nad którym od tego dnia, zaczął powiewać czerwony sztandar. Następnie w nocy milicjanci obsadzili swoimi ludźmi kluczowe budynki w mieście.

 

(…) Bolszewicy zajęli magistrat, kasę i magazyny wraz z zapasami broni i żywności. Komisarz powiatu zwrócił się o pomoc do rządu (…)” – donosiła kilka dni później „Gazeta Warszawska”.

 

Kolejne tygodnie to w Żyrardowie ciągłe wiece, pochody, spotkania oraz manifestacje, na których przemawiali między innymi żyrardowscy uczestnicy rewolucji październikowej w Rosji. Tak sytuację panującą w Żyrardowie opisał w swoim raporcie z 12 grudnia 1918 roku kapitan Meksz, dowódca lokalnego, niewielkiego oddziału Wojska Polskiego:


„(…) Oprócz tego w ręce miejscowych robotników po wyjeździe Niemców dostało się około 1 000 karabinów i jakoby 4 karabiny maszynowe. Gdzie one są, nie wiadomo. W mieście organizuje się czerwona gwardia. W sprawach miejskich panuje okropny chaos. Wystąpić czynnie, żeby rozbroić ludzi i zaprowadzić porządek, dotychczas – nie zważając na niejednokrotne meldunki – nie otrzymałem rozkazu, a prócz tego uważam, że swymi siłami zrobić to byłoby bardzo ryzykowne. Potrzebowałbym jeszcze do pomocy jedną kompanię i 2 karabiny maszynowe. Oprócz tego melduję, że rozbrojenie ludności, odebranie władzy Radzie Robotniczej i w ogóle zaprowadzenie porządku w mieście jest rzeczą niezbędną, i to w jak najprędszym czasie, ponieważ Żyrardów jako centrum robotnicze, gdzie jest 12 tysięcy robotników, większości z których nie ma roboty, jest zarazą bolszewizmu nie tylko dla całej okolicy, lecz i dla całego państwa (…)”

16 grudnia w Domu Handlowca w Warszawie odbył się zjazd Socjaldemokracji Królestwa Polski i Litwy oraz PPS-Lewicy, na którym obie partie połączyły się i utworzyły nową organizację – Komunistyczną Partię Robotniczą Polski. Wśród uczestników owego zjazdu, odbywającego się pod hasłem: „cała władza musi przejść w ręce proletariatu miast i wsi, zorganizowanego w Radach Delegatów Robotniczych” była liczna delegacja żyrardowskich komunistów. Na zjeździe ogłoszono poparcie dla rewolucji i rządów bolszewickich w Rosji, oczekiwano na szybkie zwycięstwo rewolucji w Niemczech, a przede wszystkim - nie uznano niepodległości Polski.

Franciszek Biedrzycki

 

Komuniści uważali, że już za chwilę wybuchnie wielka rewolucja światowa, nic nie może stanąć na drodze do jej zwycięstwa i wszystko musi być podporządkowane walce klas. Władze w kraju miał sprawować podporządkowany bolszewikom rząd Polskiej Republiki Rad, wyłoniony przez Rady Delegatów Robotniczych, w których kontrole miały przejąć Komitety Miejskie Komunistycznej Partii Robotniczej Polski.
Członkami żyrardowskiego KM KPRP zostali między innymi: Stanisław Strzelecki jako przewodniczący, Franciszek Biedrzycki, Andrzej Malinowski oraz Edmund Majchrzak.

Ich żyrardowska siedziba znajdowała się w budynku nr 50. przy ulicy Wiskickiej (obecnie 1 Maja).

Komunistom zależało na destabilizacji młodego państwa Polskiego, dlatego w różnych miastach prawie dzień w dzień organizowali manifestacje, wiece i pochody.

Jeden z takich pochodów z 29 grudnia 1918 roku zakończył się zamieszkami w Warszawie i strzelaniną z Wojskiem Polskim. W dniu następnym w Żyrardowie, w odpowiedzi na te wydarzenia, robotnicy aresztowali dyrektorów i przejęli zarząd nad Zakładami Żyrardowskimi. Interweniowało wojsko i uwolniono przetrzymywanych, jednak Żyrardów pozostawał w rękach Rady Delegatów Robotniczych i Milicji Ludowej. Robotnicy z całej Polski, w tym z Żyrardowa, wysyłali do Warszawy swoje delegacje z niemożliwymi do spełnienia żądaniami wobec rządu. Nie rozumiejąc lub nie chcąc zrozumieć fatalnej sytuacji gospodarczej, geopolitycznej i wewnętrznej Polski, żyrardowscy komuniści i socjaliści żądali: stałych pensji dla bezrobotnych, zapłaty za każdy dzień trwania wojny dla każdego robotnika i natychmiastowej odbudowy fabryki.

Na przełomie roku młode państwo polskie przeżywało bardzo trudny okres. Ciągłe manifestacje robotnicze, brak jedności w społeczeństwie, coraz ostrzejszy konflikt między lewicą a prawicą, a także trudna sytuacja geopolityczna, nie napawały optymizmem. Wobec powyższego, w nocy z 4 na 5 stycznia 1919 roku rozpoczął się w Warszawie prawicowy zamach stanu. Na czele spiskowców chcących aresztować członków rządu Jędrzeja Moraczewskiego i przejąć władzę, stał książę Eustachy Sapieha i generał Marian Januszajtis. Po kilku godzinach spiskowcy zostali jednak rozbrojeni i aresztowani, a po rozmowie z Józefem Piłsudskim, otrzymaniu od niego reprymendy i wysłuchaniu gorzkich słów na swój temat, zostali zwolnieni do domów, nie ponosząc poważniejszych konsekwencji.

Piłsudski potrzebował właśnie takiego pretekstu do ustabilizowania sytuacji w państwie. Największym zagrożeniem były konflikty wewnętrzne, które mogły przerodzić się w prawdziwą wojnę domową. Do takiej sytuacji musiała doprowadzić rosnąca w siłę pozycja ruchów socjalistycznych i komunistycznych. Piłsudski nie mógł otwarcie przeciw nim wystąpić, nie prowokując jednocześnie zamieszek w całym kraju. Jednak w sytuacji, w której prawica siłą próbowała przejąć władzę, a lewica skupiona wokół RDR nieomal wypowiedziała władzy posłuszeństwo, Józef Piłsudski ustawiał się w pozycji obrońcy ładu i bezpieczeństwa. I mógł natychmiast przystąpić do przywrócenia porządku w różnych miastach i miasteczkach.

Żołnierze Wojska Polskiego przybyli do Żyrardowa pociągiem w nocy z 5 na 6 stycznia i rozpoczęli aresztowania. Zatrzymano wtedy przewodniczącego żyrardowskiej RDR – Władysława Choińskiego i jego zastępcę Franciszka Biedrzyckiego z KPRP. Żyrardowska Milicja Ludowa została całkowicie zaskoczona błyskawiczną akcją około dwustu żołnierzy. Dowódca lokalnego oddziału WP – kapitan Meksz, wysłał do komendanta Milicji Ludowej polecenie złożenia broni. Ten jednak odmówił. Padły strzały w stronę budynku, w którym przebywało 30 milicjantów. Wobec przewagi liczebnej, po kilkudziesięciu nerwowych minutach milicjanci musieli się poddać i wojsko przystąpiło do dalszych aresztowań.

 

W sumie, w Żyrardowie zatrzymano około 50 osób, a z budynku magistratu, w końcu zniknął czerwony sztandar, zastąpiony biało-czerwoną flagą.

 

Następnego dnia, 6 stycznia 1919 roku, w Warszawie i okolicach, Rada Ministrów wprowadziła stan wyjątkowy. Zakazane były wiece i manifestacje, a uczestnicy zajść mieli trafiać od razu przed sądy wojskowe. Tymczasem w Żyrardowie, na wieść o nocnych aresztowaniach, po południu zebrał się kilkutysięczny tłum. Demonstranci domagali się uwolnienia zatrzymanych, a żołnierze nie byli w stanie rozpędzić zgromadzonych. Nie wiadomo, która strona pierwsza oddała strzały, jednak już po chwili doszło do wymiany ognia i rozpoczęły się walki uliczne. Strzelano z tłumu, okien i dachów. Byli ranni. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. Krótką bitwę miejską zakończyło kilka serii z karabinów maszynowych, wystrzelonych w powietrze, co skutecznie ostudziło emocje tłumu i manifestanci rozbiegli się na wszystkie strony. Pod wieczór, z Warszawy nadjechał pociąg specjalny, do którego wsiedli żołnierze oraz aresztowani komuniści oraz socjaliści. Tak zakończyła się żyrardowska rewolucja bolszewicka, choć niepokoje w mieście nadal trwały, a trudna sytuacja mieszkańców jeszcze długo nie uległa poprawie.

 

Mateusz Waśkowski

(dział historii,
Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie), Echo Żyrardowskie

Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie i Echo Żyrardowskie

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 5

  • 3
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 0
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 1
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 1
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

1Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
  • Gość
    ~Warszawiak 1 ponad rok temuocena: 100% 

    Szkoda, że im się nie udało... Rady delegatów robotniczych były najbardziej demokratyczną i progresywną siłą w historii Polski, bardziej pluralistyczne i wolnościowe niż bolszewicy a zarazem o niebo lepsze i bardziej ludzkie niż prawica czy PPS.

    odpowiedz oceń komentarz  zgłoś do moderacji
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

Lider podejmie Lechię Tomaszów Mazowiecki

Pobili kolegę, bo nie chciał pożyczyć kasy

Palestyński inwestor wskazuje na finansowe trupy w...

Żagle na skierniewickim zalewie

Krajobraz pod napięciem. Czy audyt krajobrazowy...

Francuzi inwestują pod Skierniewicami. Głuchów...

Gdzie oddać oponę od traktora? To nie taka prosta...

Kolumbijczycy domagali się wypłaty. Do ubojni...

Pożar auta na parkingu przychodni w Skierniewicach