Radni ichronili się przed zakażeniem, bo mieli podczas obrad maski i przyłbice.
„Pani wie, że ludzie ode mnie uciekają, jak mnie na ulicy widzą” – mówi radna, która uczestniczyła w feralnej sesji rady gminy Słupia. Chory był jeden z radnych.
Sprawa się rypła tuż po sesji, kiedy się okazało, że jedne z radnych gminy Słupia źle się poczuł, a po badaniu wykryto u niego koronawirusa. Kilka dni wcześniej uczestniczył w sesji rady gminy. Natychmiast powiadomiono o tym pozostałych radnych i osoby, które uczestniczyły w tej sesji. Wszyscy zostali poddani badaniu i pozostali na domowej kwarantannie wraz z rodzinami. Szybko okazało się, że na szczęście nikt nie jest nosicielem korony.
– Zrobili badania nam i całym naszym rodzinom, to ponad sto osób – mówi radna. – Wszyscy jesteśmy zdrowi, mogliśmy normalnie wrócić do pracy, ale na wsi ludzie omijają nas z daleka.
Więcej na ten temat w papierowym "Głosie Skierniewic i Okolicy" z 27 sierpnia.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 1
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Różyczka,odra,ospa. Dla dorosłych też niebezpieczne ma panują od lat.