Frankowicze, którzy jeszcze nie złożyli pozwów przeciwko bankom – popełniają błąd. Ich problem nie jest bowiem marginalny, państwo już go nie rozwiąże, a im bliżej dnia spłacenia kredytu, szansa na odzyskanie większej ilości pieniędzy maleje.
Z pewnością każdy z nas zna kogoś, kto taki toksyczny kredyt wziął, bo choć czynnych umów kredytowych mamy „ledwie” 438 tys., jak podawał portal forsal.pl, to jednak w większości wypadków brały go małżeństwa, a więc w rzeczywistości dotyczy większej liczby osób.
Dzisiaj tych, którzy spłacają kredyt we frankach, szacuje się na 800 tys. Gdyby jednak dodać do tego osoby, które pomagają w jego spłacie (a tak bywa), ta liczba jeszcze rośnie.
W porównaniu z Amber Gold, gdzie mowa była o 18 tys. poszkodowanych (TVN24) i którzy doczekali się nawet komisji śledczej, można by uznać, że problem frankowiczów został zamieciony pod dywan. Kredytobiorcy zostali pozostawieni sami sobie, nie doczekali się w zasadzie żadnej systemowej pomocy, choć na rozwiązanie ich sytuacji drogą ustawy wskazywał nawet raport NIK z 2018 roku. Wykazał on, że instytucje odpowiedzialne za ochronę konsumentów zawiodły – mowa u UOKiK, KNF i RF.
Jasne, w życie weszła ustawa antyspreadowa, ale dotyczy ona każdego, kto ma kredyt w obcej walucie i co ona w zasadzie daje? Możliwość wymiany waluty we własnym zakresie, by ominąć tabele kursowe banku, w którym zaciągnęło się kredyt. Nie zmienia to faktu, że nadal frankowicze go płacą, choć nie powinni. A to dlatego, że zawarte w umowach hipotecznych klauzule abuzywne są podstawą do stwierdzenia nieważności takiej umowy.
Dlatego wyłącznie droga sądowa jest obecnie jedynym możliwym rozwiązaniem. Oczywiście może ona przerażać – oznacza bowiem koszty, czas, nerwy – kto się tego nie obawia? Z doświadczenia wiem, że przy pozwie indywidualnym całe postępowanie powinno zamknąć się w 3-4 rozprawach, każda trwająca nie dłużej niż godzinę, nawet pół.
Nie warto zwlekać, wszak np. przy odfrankowieniu kredytu można odzyskać nadpłaty z ostatnich 6 lat. Czas więc gra na naszą niekorzyść. Dziś, jak podaje PAP Biznes, 90 proc. kredytobiorców we frankach wygrywa w sądach i absolutnie nic nie wskazuje, by ten trend uległ zmianie. Frankowiczom przychylne jest także prawo europejskie, co dowiódł wyrok TSUE z zeszłego roku w sprawie państwa Dziubaków.
Autor: Wanda Sielewicz, doktorantka prawa Uniwersytetu Warszawskiego, ekonomista, magister prawa francuskiego o specjalności Francuskie i Europejskie Prawo Biznesowe Uniwersytetu w Poitiers. Jej najnowszy projekt, mamkredytwefrankach.pl, skupia się na pomocy frankowiczom. Doświadczenie zawodowe zdobywała w warszawskich kancelariach prawnych, zajmując się prawem handlowym oraz procesowym o specjalności odszkodowawczej. Jej konik to odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne pozbawienie wolności i odszkodowania za nieruchomości przejęte dekretem Bieruta.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 5
2Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
W tym "artykule" jest błąd merytoryczny. Dla Żyrardowa to można nawet od czapy pisać, byle pisać.
Napiszesz jaki? Bo ja mam wrażenie, że tekst jest na rzeczy.