– Huk po uderzeniu w ziemie był okropny – wspomina pani Janina.
– U nas nie było nawet za wiele co zbierać. Tutaj nie jak w Rosji, gdzie złożyli niemal cały samolot (chodzi o rządowy TU 154 – przy. red.). Nawet z pilota niewiele zostało – opowiada Janina Wiśniewska, która mieszka tuż przy lesie w Trębaczewie.
Las w Trębaczewie (gm. Sadkowice) słynie z modrzewi. Okoliczni mieszkańcy przypominają, że nikt nie śmiał ściąć drzew, bo to był rezerwat. Od kilku lat trwa w nim wycinka i nowe nasadzenia. Właśnie w tym lesie, w latach 60-tych, stanęła tablica. Sołtys Lubani pierwszy wspomniał nam o wydarzeniu sprzed lat.
– To była tablica ku czci tragicznie zmarłego pilota Borkowskiego. To pewnie był pilot z lotniska wojskowego w Nowym Mieście n. Pilicą. Latali wtedy na Limach. Przez wiele lat przy leśnej mogile pojawiała się rodzina pilota, bo widziałem wiązanki – opowiada Tomasz Nowakowski.
Janina Wiśniewska mieszka tuż przy trębaczewskim lesie. Była nawet przesłuchiwana przez wojskowych śledczych w sprawie wypadku. Widziała jak runął samolot. (...)
Wojskowi natychmiast ogrodzili teren. Chodzili z workami i zbierali szczątki ciała.
– Znalazłem kawałek skalpu, Włosy, trochę skóry z głowy – opowiada Witold Cichocki, mieszkaniec Jajkowic.
Więcej w elektronicznym wydaniu "Głosu". Pobierz TUTAJ
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 41
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
W latach 70-tych stanęła tablica . Szkoda że nie wybrał się Pan żeby ją zobaczyć przed napisaniem tego artykułu.