Piotr First podkreśla, że obecne zrzeszenia mające bronić sadowników działają pod presją dużych odbiorców. (fot. Włodzimierz Szczepański)
Paweł First od lat prowadzi punkt skupu owoców w Paprotni w gm.Sadkowice. Ze zgrozą obserwuje sytuację na rynku sadowniczym. Mówi nawet o agonii branży. Winą obarcza markety.
Nie on jeden widzi trudną sytuację w branży ludzi żyjących z uprawy ziemi. Sceptycznie jednak ocenia niedawne protesty rolnicze.
– Mieszkańcy miast oglądają w telewizji protestujących rolników i szacują wartość ich traktorów. Nie zdają sobie sprawy, że rolnicy płacą za nie ogromne kredyty. Wielu nie chce się nawet przyznać, że nie jest już w stanie udźwignąć spłat. A w naszym sadowniczym przypadku oceniają nas na podstawie cen owoców w markecie. Nie ma nikogo, kto im wytłumaczy, że cenę dyktuje dyskont, nie my – przekonuje Paweł First.
Czytaj także: - W biurze poselskim PiS protestujący rolnicy mówili o zdrajcach
Wśród sadowników pojawiają się głosy nawołujące stronę rządową do wprowadzenia kontraktacji owoców. Zapewnić to ma nie tylko pewność odbioru plonów, ale też ich ceny.
– To średni pomysł. Strona kontraktująca będzie miała przewagę. Zawsze będzie mogła stwierdzić, że owoc nie spełnia norm. Nasze jabłka są smaczniejsze niż zachodnie, ale też w naszym klimacie środek chemiczny może zardzawić owoc i to już nie spodoba się zamawiającemu – tłumaczy.
Podkreśla, że klient został wychowany przez markety. Kupuje „oczami”, czyli jabłko musi ładnie wyglądać. Zresztą, tezę Firsta potwierdzają naukowcy – owoce kupują kobiety, one dbają o rodziny.
A czym kierują się przy wyborze produktu? Cena to jedno, owoc przede wszystkim musi być pięknie wybarwiony i nawoskowany.
Pod tym względem nie dorównamy Hiszpanii, Włochom, chociaż ich jabłka nie mają smakowo wiele wspólnego z prawdziwym owcem. Kolejny przykład? W Grecji plantator złapany na zrywaniu niedojrzałego kiwi traci towar. A u nas? Aby w markecie długo handlować śliwką, zrywa się ją zieloną. Chociaż to jest już niezdrowy owoc. Dla mnie to jest upokarzające.
– Jedynym rozwiązaniem jest apel do sumień czy zdrowego rozsądku sadowników i rolników, aby się zjednoczyli. Aby szanowali swój wyprodukowany towar i nie sprzedawali za bezcen. Nie tak, jak obecnie 80 groszy za kilogram kosztują jabłka u rolnika, a w markecie 6 złotych. To jest porażka totalna. Powinno się wrócić do marży z czasów, gdy wynosiła maksymalnie 28 procent. To jest rola polityków – ocenia.
Nie tylko producenci mają lekcję do odrobienia, ale i klienci.
– Mieszkaniec miasta z rolnikiem ma do czynienia co najmniej trzy razy dziennie przy posiłku. Jeśli chce świadomie jeść zdrową żywność, to też musi zmienić podejście do zakupów – dodaje Paweł First.
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 9
6Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Panie Piotrze wystarczy sprzedać gospodarstwo warte pewnie kilka milionów, kasę rozdać biednym, czyli tym którzy chodzą głodni a nie tym którzy nie mają na ratę za jeden z kilku traktorów wartych po kilkaset tysięcy i pójść do pracy np. na kasę do marketu.
Też jestem za tym . Przywrócić kontraktacje i odbudować PGR-y. (głównie gorzelnie) Uprawiam ziemniaki, oferuje 10 zł/godzine a i tak nie mogę znależć stałego pracownika. A sprzedać moge tylko za 1,20 złotego. Z tęsknotą wspominam czasy Gierka.
Chleb 3.7 mleko 3.2 litr benzyny 4.5 wędlina względna 4zl 100 gram a ten chce pracownikowi płacić 10zl za godzinę. I co ma sobie ten pracownik kupić za te 1600 złotych miesięcznie?
No i znowu im się nie opłaca
Nie wprowadzą marzę 28% żaden market nie będzie sprzedawał jabłek i potem Pan z artykułu sobie znowu stanie na rynku handlować. Takie realia nie po to Unia w Was pompowała tyle lat kasę żeby jeszcze wam dużo płacić za towar zrozumcie to wreszcie chłopki
A może po prostu jesteś głupi