– W sumie mamy teraz 11 wolnych lokali i chętnych nie ma. Tylko w samym pasażu handlowym przy ulicy Jagiellońskiej czekają cztery, czy już nawet pięć wolnych lokali – przyznaje Łukasz Paruzel, prezes ZGM.

Piąty lokal w pasażu właśnie się zwalnia, bo najemca złożył wypowiedzenie.

– Działam w branży, która w czasie epidemii jest zamknięta, jutro mam zapłacić ZUS, a nie mam z czego. Miasto wypięło się na nas dokumentnie, nie mam żadnej pomocy. Byłem u prezesa ZGM, ale obniżki czynszu nie dostałem, powiedział, że taka jest decyzja prezydenta Skierniewic – mówi Grzegorz Kacperek. – Ja uważam, że lepiej dostać mniejszy czynsz niż nic nie dostać, ale widać miasto tego poglądu nie podziela, więc wymówiłem lokal. Szykuję sobie garaż, tam przeniosę firmę – dodaje przedsiębiorca.

To nie jedyny wniosek o rozwiązanie umowy najmu, jaki wpłynął do prezesa Paruzela. Na rozpatrzenie czekają też podania o skrócenie terminu wypowiedzenia. Przedsiębiorcy po prostu uciekają z miejskich lokali.

– Problem ma głównie gastronomia, na przykład z naszego lokalu pod filarami wyprowadziła się restauracja z chińską kuchnią, przenosząc się do mniejszego. Niestety, koronawirus ma negatywny wpływ na gospodarkę – słyszymy.

Skierniewiccy najemcy lokali komunalnych usiłowali uzyskać od miasta obniżkę czynszów już na początku pandemii. Pod koniec kwietnia na nadzwyczajnym zgromadzeniu wspólników ZGM przyjęto w tej sprawie dwie uchwały: o przedłużeniu terminu zapłaty czynszu najmu lokali użytkowych do 30 września oraz o jego obniżeniu do 10 procent. Problem w tym, że obniżka dotyczyła jedynie działalności gospodarczej ujętej w zarządzeniu ministra zdrowia związanym z COVID-19.