Pani Zosia wyszywa od dziecka. Pierwszy raz igłę do ręki wzięła w czwartek klasie szkoły podstawowej. Tak jej się to spodobało, że nie rozstaje się z nią do dziś. W jej ślady poszły dwie córki, ale kolejne pokolenia nie poczuły już nie przejęły rękodzielniczej zdolności.
Zofia Majcher z Gzowa (gm. Słupia) jest hafciarką od ponad 70 lat. Zaczynała poznawać różne ściegi miała 10, może 11 lat. Dziś ma 85 lat i ciągle wyszywa, choć już z pewnością mniej niż w tych najlepszych latach.
– Teraz wyszywam głównie dla siebie, czasem jakiś znajomy zamówi obrus czy bieżnik, nie odmawiam, lubię to robić – mówi pani Zosia. – Kiedy zbliża się Boże Narodzenie to staram się sama wykonać prezenty. Obrus, serweta, czy bieżnik zawsze się w domu przyda. Każdy się ucieszy z takiego własnoręcznie robionego prezentu. Mnie też takie najbardziej cieszą, bo są z serca.
Kiedy tuż po wojnie mała Zosia uczyła się ozdobnego haftu nawet jej do głowy nie przyszło, że można z tego żyć.
– Uczyłyśmy się na pracach ręcznych różnych umiejętności – mówi Zofia Majcher.
Ten temat w najnowszym "Głosie" z 17 grudnia, który można kupić też TUTAJ
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 7
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.