(fot. Beata Pierzchała)
Posypało i pomroziło, no i od razu zaczęły się problemy. Bo gdzieś jeszcze nieposypane, a ślisko. – Ślisko jest, a posypywarki nie widać – mówi mieszkaniec Woli Makowskiej. – Drogowcy znów zaspali, tylko tym razem gminni drogowcy.
– To chyba jakieś nieporozumienie, bo dopiero co czytałem podziękowania z Woli Makowskiej za szybkie odśnieżanie – mówi wójt Jerzy Stankiewicz. – Jesteśmy dobrze przygotowani do zimy. Kupiliśmy nawet w zeszłym roku mały ciągniczek do odśnieżania chodników, bo to robimy w pierwszej kolejności. Zaczynamy odśnieżać i sypać solą w nocy, jeśli oczywiście pada. Mamy 10 kilometrów chodników i 50 kilometrów gminnych dróg, więc mamy co robić. Zaczynamy od głównych dróg, przy których mieszka najwięcej osób. Oprócz sprzętu do odśnieżania w Makowie, mamy też pług w Krężcach, Jacochowie i Woli Makowskiej.
Decyzję w sprawie rozpoczęcia akcji odśnieżania i posypywanie dróg i chodników, podejmują w gminie trzy osoby. Jeśli śniegu w jakiejś miejscowości jest dużo nie trzeba czekać na polecenie wyjazdu, średnie samochody strażackie po zamontowaniu pługu mogą wyjeżdżać do odśnieżania.
Ten temat także w papierowym "Głosie" z 21 stycznia, wersję elektroniczną możesz kupić TUTAJ
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 8
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.