Radosław Stępniak ze Skierniewic po przywiezieniu swojego potomka do domu, miał problem. Mały Natan go nie akceptował, bo go nie znał. Dziś, na szczęście, rodzina jest już w komplecie. Na zdjęciu razem z żoną Edytą i 13-letnim synem Nikodemem. (fot. Joanna Młynarczyk)
Niemal po roku przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa, w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Skierniewicach przywrócono możliwość porodów rodzinnych, a wraz z nią kangurowanie noworodków przez tatusiów. Niestety kangurowania synka zaraz po urodzeniu nie doświadczył Radosław Stępniak, skierniewiczanin, któremu 11 lutego urodził się syn Natan.
– Ta procedura w skierniewickim szpitalu przyjęta została 4 lata temu i od początku cieszyła się dużym zainteresowaniem ojców, którzy bardzo chętnie ją podejmowali – mówi Elżbieta Jędrzejewska, ordynator Oddziału Noworodków Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach. – Ojcowie byli ogromnie wzruszeni, kiedy mogli chwilę po urodzeniu przytulić swojego maluszka – dodaje.
W czasie narodowej kwarantanny, w wyniku braku możliwości wejścia na szpitalny oddział, tatusiowie tej formy kontaktu nie mogli praktykować.
– W tym czasie, przez pierwsze dwie godziny życia dziecka, urodzonego drogą cięcia cesarskiego, wykorzystywaliśmy podgrzewane łóżeczka – przyznaje doktor Jędrzejewska. – Kontaktu z ojcem dzieci pozbawione były zupełnie, dopiero po tych dwóch godzinach od cesarki, można było malucha zanieść do mamy i położyć na jej brzuchu – dodaje doktor.
Jak podkreśla, kangurowanie przez rodziców to nie tylko przywilej pierwszych godzin życia malca. Można i należy je stosować także w domu.
– Powoduje, że noworodek oprócz tego, że słyszy głos ojca, bicie jego serca, rozpoznaje zapach, to dodatkowo zapobiega i ułatwia walkę z kolką jelitową. Tu panowie mają zdecydowaną przewagę nad kobietami, bo ich tor oddychania jest brzuszny i po przytuleniu dziecka, brzuszki niemowląt są skuteczniej masowane – mówi doktor Elżbieta Jędrzejewska.
W kangurowaniu i kontakcie skóra do skóry podkreślane jest prawidłowe nawiązywanie kontaktów rodzinnych. Szczególnie dla tatusiów jest to ważne, bo mama przez 9 miesięcy nosi dziecko pod sercem, czuje jego ruchy, przemieszczanie się. Dlatego przez dwie pierwsze godziny życia dziecka, kiedy jego mama jest jeszcze na sali porodowej, tata jest całym światem dla maleństwa. Zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa, łagodzi stres związany z porodem. Kolejnym ważnym dla dziecka elementem, związanym z kangurowaniem – jak podkreśla ordynator Jędrzejewska – jest to, że umożliwia ono kolonizację skóry jałowej dziecka bakteriami rodzinnymi.
– Płakał, nie mógł się uspokoić, gdy brałem go na ręce, nie znał mnie – mówi Radosław Stępniak. – Mieszkamy sami, chciałem trochę odciążyć żonę, która jest po cesarce, niestety mały do mnie nie chciał – dodaje skierniewiczanin.
Gdy na świat przyszedł starszy syn Edyty i Radosława – Nikodem, ojciec od pierwszych chwil był z dzieckiem, przecinał pępowinę na sali porodowej.
– Brałem go na ręce, nosiłem, znał mnie od początku i kiedy wróciliśmy do domu, bez problemu mogłem się nim zajmować – wspomina.
Joanna Młynarczyk
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 10
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.