(fot. Anna Wójcik-Brzezińska)
Prokuratura bada zarzuty stawiane jednemu z naczelników skierniewickiej komendy policji. Sprawą zajął się też wydział wewnętrzny KWP.
– 10 lutego wszczęte zostało w sprawie postępowanie – informuje asesor Karolina Jurda z Prokuratury Rejonowej w Łowiczu. Wraca temat mobbingu i przemocy psychicznej stosowanej w garnizonie.
– Lista świadków to kilkanaście nazwisk, badamy poruszone przez pokrzywdzonego wątki. Nikomu prokurator nie przedstawił zarzutów. Można się spodziewać, że 3 miesiące, które mamy na zamknięcie postępowania w sytuacji pandemii mogą nie wystarczyć – słyszymy.
Po raz pierwszy sprawa zarzutów stawianych jednemu z oficerów światło dzienne ujrzała wiosną 2018 roku. Wówczas do redakcji „Głosu” wpłynęło pismo obszernie traktujące o nadużyciach, których miał się dopuszczać policjant. Sam zainteresowany sprawę komentował: – Policja to służba hierchiczna, wymaga szczególnej dyscypliny, predyspozycji i odporności na stres. Niestety młoda kadra ma problem w odnalezieniu się w tej rzeczywistości. Sprawę badała komenda wojewódzka policji, zainteresowały się związki zawodowe. Przeprowadzono ankiety, zorganizowano spotkanie z psychologiem. Ponieważ doniesienie miało charakter anonimowo usłyszeliśmy – zarzutów nie można zweryfikować.
Z naszych informacji wynika, że skargi na nękanie, nadmierne obciążanie obowiązkami regularnie wpływały do zwierzchników. W ostatnich dniach minionego roku do prokuratury – jak wynika z naszych informacji – wpłynęło oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Ze względu na możliwy konflikt interesu, sprawę, prokuratura w Skierniewicach przekazała do Łowicza. Asesor Karolina Jurda w rozmowie z „Głosem” potwierdza – trwa postępowanie wyjaśniające. Na liście świadków jest 13 świadków, zarówno tych wskazanych przez poszkodowanego, jak i osób, które wskazali śledczy.
W garnizonie nie znajdujemy oficjalnego potwierdzenia sytuacji. Udaje nam się natomiast porozmawiać z kilkoma funkcjonariuszami, którzy zastrzegając swoje dane mówią – jesteśmy upokarzani, zadaniowani ponad miarę. Mundurowi, z którymi rozmawiamy nie są młodymi, świeżymi policjantami, którzy mają problem z dyscypliną. Słyszymy o zwolnieniach psychiatrycznych, które nie są niczym nadzwyczajnym w garnizonie.
Jeden z mundurowych oficjalnie przyznaje, że nadużywa alkoholu. Twierdzi, że powodem nie jest charakter pracy a właśnie nadmierne wymagania i ambicje przełożonego.
– Zmusza się nas do wypisywania mandatów, karania obywateli nawet w najbardziej błahych sprawach. Naczelnik jest przeczulony na punkcie statystyki. Komenda musi mieć doskonałe wyniki i wyróżniać się w garnizonie. Mamy karać za wszystko. Również przeciwko temu się buntujemy.
Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi przeprowadzi postępowanie wyjaśniające, którego celem jest weryfikacja formułowanych pod adresem funkcjonariusza zarzutów.
– Jesteśmy regularnie poniżani, a jedyną metodą naczelnika jest zastraszanie i mobbing – słyszymy w rozmowie z mundurowymi, którzy chcieli z nami rozmawiać.
Policjanci powtarzają – sposobem komunikacji z nami jest krzyk i odbieranie dodatków.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 33
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.