Rodzina oddała włosy już po raz drugi. Wcześniej, na ten sam charytatywny cel zapuszczała włosy starsza siostra Maliki, Chantal.

– Chantal miała już długie, grube włosy po mężu, który pochodzi z Indii. Było gorące lato, córka męczyła się, dlatego chciała je ściąć – opowiada Magdalena Govindasamy, mama dziewczynek. – Były one jednak na tyle długie, że pomyślałyśmy, iż można by było ściąć je w jakimś szczytnym celu – wspomina.

Nawiązała kontakt z Fundacją Rak’n’Roll. Okazało się, że minimalna długość włosa to 25 cm, Chantal miała włosy sięgające do pasa, ich długość przekraczała wymaganą, były więc idealne.

– Malika wiedziała o tej historii, bo czasem ją w domu wspominaliśmy, poza tym widziała zdjęcia siostry. Marzyła, by jej włosy też trafiły do potrzebujących kobiet – mówi pani Magdalena. – Nie do końca chciałam się zgodzić na ich ścięcie, bo córeczka ma lekko falowane włosy, więc nie wiedziałam jak będzie wyglądała w krótkich – przyznaje.

Wkrótce, gdy zachorowała bliska osoba z rodziny skierniewiczanki i potrzebna była peruka, okazało się, że z nabyciem peruki zrobionej z naturalnych włosów jest problem.

– Okazało się, że jest bardzo droga, a NFZ pokrywa tylko 200 zł. Niestety nie wszystkie osoby leczące się onkologicznie mogą nosić włosy syntetyczne, a na tą ledwo starcza kwota dofinansowania – opowiada.

Panie na początku czerwca zgłosiły się do fryzjera, odmierzyły 27 cm. Włosy zostały ścięte i wysłane do Fundacji Rak’n’Roll. Ta przysłała certyfikat imienny z podziękowaniem.