Panią Iwonę ze Skierniewic do oddania krwi namówili koledzy. Miała wtedy 18 lat.

– Od tego czasu krew oddaję regularnie co trzy miesiące – mówi i ze śmiechem wyjaśnia, że wcale nie robi tego dla czekolady, której nie zjada, tylko przekazuje rodzinie... Podczas ostatniej wizyty w punkcie krwiodawstwa przy ulicy Dworcowej w Skierniewicach młoda kobieta miała niespodziankę: dostała termiczny kubek, koc i kubeczek.

Z kolei pan Robert z Byczek krwiodawcą został w wojsku, ale jak mówi, nie robi tego regularnie.

– Nie chcę przyzwyczaić organizmu – mówi i wychodząc rezygnuje z zaświadczenia do pracy upoważniającego go do dwóch wolnych dni.

To jeden z przywilejów, przysługujący krwiodawcom w czasie epidemii. Poza tym dawcy krwi dostają zaświadczenie upoważniające do 33-procentowej zniżki na przejazdy transportem publicznym, autobusami i pociągami, na terenie kraju. Ponadto przez rok od daty wystawienia zaświadczenie upoważnia do korzystania poza kolejnością z usług w aptekach i ze świadczeń opieki zdrowotnej.

– Wcześniej po oddaniu krwi mogli mieć wolny tylko jeden dzień. Teraz wolne przysługuje w dniu oddania krwi oraz w dniu następnym, dlatego najwięcej osób przychodzi do nas w czwartki – wyjaśnia Katarzyna Korzeniewska ze skierniewickiego oddziału terenowego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Łodzi. – W tygodniu mamy około 75 osób, to więcej niż w czasie, gdy w mieście nie było punktu stacjonarnego, tylko dwa razy w tygodniu przyjeżdżał autobus. Do oddawania krwi chcemy zachęcić młodzież, bo bardzo nam brakuje młodej krwi – dodaje ze śmiechem.

W wakacje zapotrzebowanie na krew rośnie, a ze względu na pandemię nie prowadzi się zbiórek w szkołach, na uczelniach i w zakładach pracy. Szczególnie potrzeba jest krew grupy A oraz Zero, zarówno plus jak i minus.