Viacheslav Kotov przyjechał do Polski, bo ujrzał w Weronice Jedwabnej talent. (fot. arch.pryw)
Viacheslav Kotov przyjechał do Polski, bo ujrzał w Weronice Jedwabnej talent. Zostali partnerami na parkiecie i życiu. Z miłości do tańca przenieśli się do Petersburga, dawnej stolicy Rosji. – Tutaj, jak trener jest zły i obcesowo się zachowa, to znak, że mu zależy. Martwić się trzeba, jak się uśmiecha – opowiada rawianka.
Na rozmowę z Weroniką umawiamy się na godzinę 9. Przy połączeniu przez komunikator chwila rozterki, czy chodziło o godzinę 9 polskiego czasu? Okazuje się, że w Petersburu na zegarkach jest 11. Godzina różnicy, plus druga z powodu przesunięcia w Polsce czasu na zimowy. Tancerka ma przerwę po porannych zajęciach. Dziś w Petersburgu na zewnątrz chłodno.
– Padał już pierwszy śnieg. Zdążył jednak stopnieć – opowiada. – Teraz po latach rozumiem, co czuł Slava w Polsce. Tęsknota za domem, jedzeniem… jest ogromna, ale czuję, że coraz mocniej wrastam w to miasto i ten świat.
Pracuje z najlepszymi, miejsce w świecie tancerzy okupiła wyczerpującymi treningami i wieloma poświęceniami.
Jak na tancerkę, treningi zaczęła późno
To tata, Dariusz wykazał się determinacją w odkrywaniu talentu córki.
Zapewnia, że pierwsze 10 minut była obrażona. Potem przyszło oczarowanie tańcem (wtedy discodance).
– To było ogromne poświecenie ze strony mojego taty, bo potem codziennie mnie dowoził na zajęcia. Jeździł po turniejach. Czekając na mnie, zdarzało mu się spać w aucie. Bywało, że wykorzystywał czas na bieganie – wspomina.
– Ja z chłopakiem w parze?! Trudno było się przełamać. Tymczasem na pierwszych zajęciach, po prezentacji umiejętności, podszedł do mnie trener Grzegorz Rybicki z pytaniem, czy rodzice mają dość pieniędzy, aby jeździć ze mną na turnieje? Byłam w szoku, bo przecież przyszłam dopiero się uczyć, a on chce mnie wysłać na turnieje – opowiada.
Miała 12 lat. Zaczęła tańczyć z partnerem z dużo wyższą klasą umiejętności.
– Wiem, że w środowisku szeptano, nie było zadowolonych. Początkująca to nawet powinna płacić takiemu partnerowi za wspólne starty – mówili – wspomina tancerka.
Trener, który zobaczył w Weronice talent miał rację. Weronika z Mikołajem Brożyną doszli m.in. do finału Mistrzostw Polski w tańcu towarzyskim, oczywiście w swojej kategorii wiekowej.
Zmiana partnera
– Na profilu naszego tanecznego światka napisałam, że szukam partnera. Po pewnym czasie podszedł do mnie trener i powiedział, że dzwonił do niego chłopak z Petersburga – opowiada Weronika.
Viacheslav Kotov przyjechał do Tomaszowa Mazowieckiego. Pierwsze wrażenie Weroniki?
– Pewny siebie, trochę nawet zarozumiały – wspomina. – Na parkiecie było podobnie. Przyzwyczajona byłam, że to ja często narzucam partnerowi swoje zdanie. Tymczasem Slava nie pozwalał, dawał do zrozumienia, żeby poczekać na odpowiedni moment.
Zdecydowali, że będą tańczyć razem.
– Myślę, że my tancerze mamy wewnętrzny głos, który podpowiada, że warto spróbować tańczyć z tą osobą – dodaje.
Slava i jego trenerzy obejrzeli filmy z występów młodej rawianki. Instruktorzy przyznali – jest potencjał. Chłopak pochodzący z Petersburga, 5-milionowego miasta, zamieszkał w Tomaszowie. Weronika i jej bliscy pomogli zaadaptować się, pomagali w formalnościach związanych z pobytem w Polsce.
– Objeżdżaliśmy na rowerach okolice. Najbardziej spodobała mu się atmosfera mojego rodzinnego domu. Wspólne śniadania, rozmowy. Ostatnio zaskoczył mnie, bo powiedział – jak ja bym chciał pojechać do Rawy! – mówi Weronika.
Przenieśli się do Gliwic
Master Dance to śląski klub, w którym w 2017 roku zajęcia prowadziła Carolyn Smith – włoska gwiazda tańca latynoamerykańskiego, choreograf, sędzia na największych turniejach świata. To dlatego wybrali Gliwice.
– Czekaliśmy ze Slavą, aż zrobię maturę i się przenieśliśmy – opowiada.
Później przyszła decyzja o Petersburgu. Zaiskrzyło między nimi nie tylko na parkiecie. Zostali partnerami.
– Podczas pierwszego pobytu w Rosji poraził mnie ogrom miasta. Wszystko duże: place, pałace, ulice… Byłam w Wenecji i dziś rozumiem porównanie jej z Petersburgiem. Dawna stolica Rosji poprzecinana jest siecią kanałów, wodne drogi pełne są statków i łodzi – mówi.
Przed trzema laty podjęli decyzję, że zaczną trenować w Petesburgu. Dziś tańczą w klubie Arena Dance Club.
Drzwi do międzynarodowego świata tanecznego
Prowadzą ich Evgeny Smagin i Polina Kazachenko.
– Tutaj, jak trener jest zły i obcesowo się zachowa, to znak, że mu zależy. Martwić się trzeba, jak się uśmiecha – tłumaczy Weronika Jedwabna.
Treningi zajmują całe dnie, aby przeżyć musi mieć wsparcie bliskich, czy sponsorów. Slava i Weronika sami też uczą – prowadzą zajęcia.
Za duetem petersbursko-rawskim już wstępy na rosyjskich turniejach. Po jednym z nich, w Moskwie, Weronika płakała. Nie z powodu porażki, czy kontuzji.
– Tutaj jest mnóstwo tancerzy, ogromna konkurencja. Ważne jest, aby się wyróżnić z tłumu, również stylizacją. Razem z trenerką wymyśliłyśmy, aby moją głowę ozdobić złotymi kamieniami. Slava przyklejał je osiem godzin. Jeszcze dłużej trwało zdejmowanie. Płakałam, już z bólu i sukcesu, bo zostaliśmy dostrzeżeni przez sędziów – wspomina tancerka.
W trudnych momentach do dyspozycji jest mama Weroniki, Iwona.
– Tak, jak tata jest od działania, tak mama od wsparcia emocjonalnego. Jest zawsze pod telefonem. Zwłaszcza na początku pobytu w Petersburgu, to że mogę do niej w każdej chwili zadzwonić i porozmawiać, było bardzo ważne – dodaje.
Na razie Weronka nie planuje powrotu do rodzinnego miasta. Z partnerem myśli nad kolejnym sezonem i występami na turniejach.
Marzenia?
– Chciałabym wystąpić na Blackpool Dance Festival. To najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej na świecie – mówi.
Materiał opublikowany (25.11) w "Głosie Rawy Mazowieckiej i Okolicy".
W ostatnich dniach Weronika Jedwabna obwieściła, że szuka nowego partnera.
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 11
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.