(fot. OSP Biała Rawska)
W połowie grudnia w Sadkowicach kierowca uderzył w słup energetyczny, skosił płot i hydrant. Porzucił auto. Wydawałoby się, że ustalenie kierowcy to zwykła formalność. Tymczasem wciąż nie wiadomo było, kto prowadził auto. Nie można wyegzekwować należności za szkody.
– Wystąpiliśmy do policji w sprawie sprawcy, bo chcieliśmy wyegzekwować należność za uszkodzony hydrant. Otrzymaliśmy informację, że wciąż nie ustalono. Tymczasem takie urządzenie kosztuje około 700-800 złotych – mówi Karolina Kowalska, wójt gminy Sadkowice.
Brak sprawnego urządzenia może nieść poważne konsekwencje.
– Jesteśmy w stanie sobie poradzić, podłączyć się do innego, tylko musimy o tym wiedzieć, jadąc do akcji. Ta informacja powinna znaleźć w specjalnym systemie. Wiedza jest kluczowa w niesieniu pomocy – podkreśla Marek Szcześniak, prezes sadkowickiej OSP.
To oni zostali wezwani po północy 12 grudnia do kolizji. Wkrótce dołączyli druhowie OSP Biała Rawska, JRG Rawa Mazowiecka, OSP Chodnów.
– Usunięcie skutków kolizji to jedno, a drugie to poszukiwania kierowcy zaraz po zdarzeniu – opowiada Marek Szcześniak.
Dlaczego wciąż nie wiadomo kto jest sprawcą kolizji?
– Z powodu dokumentacji. Auto było sprzedawane, a właściciele sporządzali tylko umowy sprzedaży, bez dalszego uregulowania. Docieramy do kolejnych osób. Sprawa jest w toku – wyjaśnia mł. asp. Agata Krawczyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rawie Mazowieckiej.
Włodzimierz Szczepański
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 15
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.