Małego skierniewiczanina Jasia czeka operacja nóżek. Jej termin został wyznaczony na czerwiec. – Następnie chłopca czeka sześć tygodni w gipsie oraz ciężka rehabilitacja – mówi Katarzyna, mama Jasia. (fot. Joanna Młynarczyk)
– Zauważyliśmy, że synkowi wykrzywiają się paluszki u lewej rączki, a także nie staje na nóżki i nie chce chodzić – mówi Katarzyna Burchacka, mama Jasia. – Raczkował, ale nie wstawał z kolan, bał się puszczać. Okazało się, że chłopiec cierpi na zanik mięśni, porażenie dziecięce i przykurcz zgięciowy dwóch palców lewej ręki. Za kilka miesięcy chłopca czeka operacja, rodzice zbierają pieniądze na rehabilitację.
Jan Burchacki przyszedł na świat 1 lutego 2019 r. Urodził się siłami natury, terminowo, zupełnie zdrowy, za co otrzymał 10 punktów w skali Apgar. Dwa lata temu okazało się jednak, że nie jest zdrowy.
– Zauważyliśmy, że synkowi wykrzywiają się paluszki u lewej rączki, a także nie staje na nóżki i nie chce chodzić – mówi Katarzyna Burchacka, mama Jasia. – Raczkował, ale nie wstawał z kolan, bał się puszczać. Zgłaszałam to lekarzowi już wcześniej, ale usłyszałam, że tak bywa, że niektóre dzieci dużo później zaczynają chodzić – opowiada.
Rodzicom chłopca nie dawało to jednak spokoju.
– Pojechaliśmy do Instytutu Medycznego w Łodzi na konsultacje. Tam niestety diagnoza się potwierdziła – dodaje Przemysław Burchacki, tata chłopca.
Chłopiec cierpi na zanik mięśni, porażenie dziecięce i przykurcz zgięciowy dwóch palców lewej ręki.
Profesor z Łodzi powiedział, że konieczna jest operacja nóżek. Jej termin został wyznaczony na czerwiec. Następnie chłopca czeka sześć tygodni w gipsie oraz ciężka rehabilitacja.
– Lekarz uprzedził nas jednak, że nie wiadomo czy i tak synek będzie samodzielnie chodził, być może będzie poruszał się na wózku – mówi Katarzyna Burchacka.
Aktualnie rodzina korzysta z rehabilitacji w stowarzyszeniu „Wspólna Troska” przy ul. Batorego.
– Jaś ma cztery razy w tygodniu godzinną rehabilitację ruchową. W środy dodatkowo ma zajęcia z psychologiem i logopedą – mówi Przemysław Burchacki. – Dalej szukamy pomocy wszędzie, w grudniu byliśmy u innego ortopedy. Pani doktor poleciła podać synkowi butolinę. Co prawda, nastąpiła niewielka poprawa, ale tylko w jednej nodze, w drugiej już nie. Operacja jest nieunikniona
Ostatnio do już istniejących doszły problemy z mową, bo chłopiec jest po wycięciu migdałka.
– Nie mówi dużo, tylko pojedyncze słowa, a kiedy coś chce pokazuje rączką. Nie artykułuje swoich potrzeb nawet jeśli jest głodny lub chce do toalety – przyznaje mama.
Na leczenie chłopca rodzina potrzebuje wsparcia finansowego. Dla Jasia zbierane są też nakrętki.
– Zależy nam, by móc korzystać z turnusów rehabilitacyjnych, ale pieniądze są nam też potrzebne na zakup specjalistycznego sprzętu. Ponadto chcielibyśmy rozpocząć prywatne rehabilitacje, bo zależy nam bardzo, żeby synek jak najszybciej zaczął samodzielnie chodzić – marzą rodzice Jasia.
Wesprzeć Jasia można na dwa sposoby:
1) przekaż 1% swojego podatku: KRS 0000 072 690 z dopiskiem: Dla JAN BURCHACKI
2) wpłać dowolną darowiznę na konto Fundacji „Dziecięcy Uśmiech”: 98 1240 3321 1111 0000 2854 3121 z dopiskiem: Dla JAN BURCHACKI.
Joanna Młynarczyk
ostatnie aktualności ‹Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 7
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.