Paweł Błasiak od dwudziestu lat pracy zawodowej związany jest z sektorem zdrowia – zarówno z lecznictwem stacjonarnym, jak i tzw. chirurgią jednego dnia. Skończył Politechnikę Wrocławską w zakresie medycznej aparatury, studia biologiczne i zarządzenia w ochronie zdrowie i jednostkach opieki społecznej. Przez ostatni rok pracował na stanowisku dyrektora zarządzającego prywatnej kliniki we Wrocławiu DCG Centrum Medyczne. Wcześniej po niespełna roku pełnienia obowiązków zrezygnował z funkcji dyrektora Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Nisku, powiatowego szpitala.
W piątek (29.12) dyrektor departamentu zdrowia urzędu marszałkowskiego przedstawiła w Skierniewicach nowego dyrektora. Menadżer obowiązki obejmie z początkiem roku, stąd w rozmowie z nami jest co najmniej oszczędny: – Chciałbym spotkać się z zespołem, skonfrontować swój pogląd na sytuację szpitala, sprawdzić, czy propozycje znajdą zrozumienie u pracowników. Urzęduję od poniedziałku – mówi Paweł Błasiak.
– Proszę pozwolić zapoznać mi się choćby z dokumentami księgowymi, dopiero wówczas będę mógł podzielić się informacją na temat metodyki i czasu wprowadzanych zmian. Przed nami wybory samorządowe, później do parlamentu europejskiego, pewno nikt nie ma wątpliwości, a ja zdaję sobie z tego sprawy, że te okoliczności nie będą sprzyjać reformowaniu służby zdrowia – mówi przyszły dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Skierniewicach.
Paweł Błasiak zastrzega – do pierwszego stycznia na terenie szpitala mam status gościa. Na rozmowę o swoim pomyśle na zarządzanie niesterowną instytucją, umawiamy się po Nowym Roku.
– Przenoszę się do Skierniewic, rodzinę zostawię w miejscu, w którym dziś funkcjonują. Mam dwóch synów – 15-latka i 20-latka. Jeden studiuje, drugi się uczy – mówi menadżer z Wrocławia, którego wybór w konkursie był zaskoczeniem.
Błasiak sygnalizuje, że przyjrzy się problemowi dublujących się usług medycznych, czy zaskakująco małej liczbie porodów w Skierniewicach. Mówi: – Nie tylko finanse WSZ będą dla mnie wyzwaniem.
Błasiak wyznacza obszary, które w pierwszej kolejności podda analizie. Potencjał kadrowy potrzeby mieszkańców, jakość usług medycznych świadczonych przez WSZ -- wylicza.
Jak zarządzać placówką, gdy koszty pracownicze kilkakrotnie przewyższają te związane z prowadzeniem szpitala?
– Odpowiadając na to pytanie, trzeba przywołać dane – ten opis dotyczy jakieś 70 proc. szpitali w kraju – mówi Paweł Błasiak.
Na pytanie, dlaczego wystartował w konkursie na dyrektora szpitala w Skierniewicach, Paweł Błasiak odpowiada: – To miasto od Dolnego Śląska dzieli trasa, którą udaje się pokonać samochodem w trzy godziny, to nie dużo. Uznałem, że jest to dla mnie interesujący temat.
Może i nierentowny, ale przecież wszystkie szpitale toną w długach – to wypowiedź szefa NFZ na nasze pytanie o sytuację finansową szpitala w 2023 roku. Komentarz, jaki od miesięcy (a właściwie lat) dotyczący problemów WSZ nie traci na aktualności -- tak bardzo przyzwyczailiśmy się do kolejnych alarmistycznych komunikatów w rodzaju – „szpital utracił płynność finansową”, że liczba łóżek w budynku, w ocenie zarządzających, ma być dowodem na niezatapialność tego okrętu. W końcu kolejny rok z rządu słyszymy – WSZ nie jest w stanie regulować swoich rachunków, a przecież leczy ludzi. I to właśnie odbiór instytucji i świadczonych przez nią usług będzie największym wyzwaniem dla nowego (kolejnego) dyrektora.
Nie czujemy się rozczarowani komentarzem menadżera z Wrocławia, który po podpisaniu umowy o pracę (kontrakt na sześć lat) przyjechał przed nowym rokiem do Skierniewic, by objąć stery – pardon – rozchwianej łajby. Mimo że przedstawienie programu naprawy kondycji i poprawy prestiżu placówki to ważniejsze kryteria (teoretycznie) wyboru zarządzających szpitalem, nie ma wątpliwości, że pomysł jest jeden – przeżyć do czasu, aż rząd oddłuży.
Dyrektor szpitala prócz rosnących rachunków związanych z funkcjonowaniem zarządzanej przez siebie instytucji musi zmierzyć się przede wszystkim z galopującymi kosztami wynagrodzeń. Od stycznia 2024 roku płaca minimalna wzrośnie do poziomu 4 242 złote (brutto). Skąd wziąć pieniądze?
Jeden z urzędników urzędu marszałkowskiego w Łodzi w rozmowie zwrócił nam uwagę – mylą się państwo, sądząc, że koszty pracownicze mieszczą się w budżecie instytucji, one przewyższają go kilkakrotnie.
Profesor Zbigniew Religa zwykł mawiać, że łóżka nie czynią jeszcze szpitala. Lata zaniedbań i braku pomysłu na zorganizowanie publicznej opieki zdrowotnej skutkują jej zapaścią. Uproszczeniem byłoby stwierdzenie, że w związku z powyższym dyrektor skierniewickiego szpitala jedyne, co musi to pracować, nie przejmując się rosnącym długiem i rosnącym stosem niezapłaconych faktur.
Z końcem roku ze Skierniewicami żegna się Dorota Gajewska (na zdj.), przez ostatnie dwa miesiące pełniąca obowiązki dyrektora WSZ.
– Nie były to łatwe doświadczenia, gdyż szpital ma wiele problemów, nie tylko związanych z finansami. Trzeba mieć świadomość, że WSZ to pracodawca dla 600 osób. Zatrudnia wiele grup zawodowych – mówi w rozmowie z „Głosem” menadżer. – Dwa miesiące to niewiele, ale to był czas, gdy mogłam się zapoznać z najważniejszymi aspektami funkcjonowania szpitala, co nie znaczy, że nie ma spraw, które wciąż mnie nie zaskakują. Natomiast, ten szpital jest wart tego, by w nim pracować – podkreśla Dorota Gajewska. Definiuje potencjał WSZ: „ludzie, którzy chcą zmian na lepsze”.
Instytucja wymaga optymalizacji działania w naprawdę wielu obszarach. Gajewska przyznaje – bez wsparcia finansowego, mówienie o optymalizacji czy restrukturyzacji to wchodzenie w projekt niemożliwy do przeprowadzenia.
– Potrzeba decyzji o oddłużeniu szpitala i powinny to być rozwiązania centralne – podkreśla.
Radny ze Skierniewic przegrywa z kandydatem z Wrocławia. Nowy dyrektor w szpitalu w Skierniewicach
Co można zrobić bez pieniędzy?
– Obecnie trudno mówić o wyznaczaniu celów, mówimy o przetrwaniu, czyli działaniach doraźnych, decyzjach podejmowanych w oczekiwaniu na rozwiązania centralne.
Dorota Gajewska zastrzega – do tego czasu nikt nie powinien siedzieć z założonymi rękoma. Chodzi choćby o uporządkowanie procedury na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, precyzyjne zdefiniowanie sytuacji, w jakich pacjent trafia na SOR, izbę przyjęć, czy nocną i świąteczną pomoc zdrowotną.
Jedną z ostatnich decyzji p.o. dyrektora było przeniesienie sprawującego obowiązki kierownika SOR lekarza na oddział wewnętrzny, gdzie brakuje medyków.
– Propozycja złożona doktorowi Niedźwieckiemu, która spotkała się z jego akceptacja, wynikała z analiz sytuacji w szpitalu. Czy faktycznie ta zmiana nastąpi, zależeć będzie już od nowego dyrektora, który obowiązki podejmie z początkiem roku? Z mojej strony mogę natomiast dodać – nie można oczekiwać zmian na lepsze, jeśli nie podejmie się działań, które zmienią, co nie działa dobrze. Tak naprawdę to brak decyzji jest problemem, gdy chodzi o zarządzanie szpitalem – podkreśla Dorota Gajewska.
Na pytanie, dlaczego przyjęła wyzwanie, podjęła się pełnienia obowiązków dyrektora szpitala w Skierniewicach, zdając sobie sprawę, że jest to decyzja o krótkim terminie ważności, Dorota Gajewska odpowiada: – Bo ja jestem odważna, a ten szpital zasługuje na dobrego menadżera i jest szansa, że jeśli ten menadżer będzie dobry, WSZ będzie lepiej funkcjonował. Zastrzega: – Nie żałuję żadnej minuty, którą tu spędziłam. Wracam do mojego miejsca pracy – Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. dr Wł. Biegańskiego w Łodzi.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 30
0Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.