– Bulwersuje mnie kontrola radnej, czy w szkolnych toaletach są wykładane podpaski. Naprawdę nie ma ważniejszych spraw? Szok – irytuje się dyrektor Prusa Anna Janus. (fot. Anna Wójcik-Brzezińska)
To żaden menstruacyjny aktywizm, zwyczajnie, zajęcie się wycinkiem przestrzeni, którą niewielu chce dostrzec. Jak pokazuje doświadczenie wizyty w jednym ze skierniewickich liceów, pytanie – dlaczego mimo informacji w toaletach, środki higieniczne nie są dostępne, może zostać odparowane zarzutem, że to problem „żenująco niepoważny”.
Czyżby?
Radna Krystyna Cieślak podkreśla: – Chodziło o ucywilizowanie tematu, o którym mówi się półszeptem i równie konspiracyjnie traktuje w przestrzeni publicznej. Nie rozumiem, dlaczego reakcja na brak w toaletach papieru, czy mydła jest uwagą poważną, a pytanie – dlaczego np. w szkolnych ubikacjach, czy urzędach brakuje podkładów i tamponów, odbierane jest, jako problem wymyślony, sztuczny, wymierzony na efekt?
Radna Justyna Kulig o potrzebie zadbania o higienę w szkolnych toaletach mówiła na forum rady miasta przez całą kadencję. Wystąpiła z interpelacją, w której zwróciła się do lokalnej administracji, by – najkrócej – wnieść cywilizację do toalet publicznych. Wówczas postulat zamykał się w apelu – zadbajmy, by w mieście w damskich toaletach różowe skrzyneczki.
Otrzymała zapewnienie ze strony ratusza – te funkcjonują. Nauczycielka zachęcała, by urzędnicy pochylili się nad tematem z większą uważnością. Sama zorganizowała na popularnym portalu zbiórkę funduszy na zakup materiałów higienicznych. W akcję włączył się Skierniewicki Klub Mamy. Pieniądze rozliczyła co do złotówki. Kupiła podpaski, wilgotne chusteczki. Wszystko trafiło to szkolnych toalet w mieście. Akcja ruszyła w 2021 roku. Pytania o to, czy i jak różowe skrzyneczki funkcjonują w mieście, zadawała w mijającej kadencji radna Krystyna Cieślak.
Różowe skrzyneczki w praktyce?
Samorządowczynie ze Skierniewic podkreślają – nie stygmatyzujemy, chcemy, by środki higieniczne były wykładane w toaletach w mieście, jak wykładany jest papier toaletowy.
Radna Krystyna Cieślak mówi: – Odwiedziłam szkoły średnie w mieście, instytucje publiczne, argument, że środki higieny nie są wykładane, bo są kradzione, zabierane, niszczone etc., jest nie na miejscu. Proszę spróbować ukarać obywateli za brak zachowania kultury czy czystości w miejskiej toalecie niewykładaniem papieru toaletowego. Odstąpienie od udostępniania użytkownikom mydła, bo jest kradzione i marnowane. Bzdura – argumentuje Krystyna Cieślak.
– Brak dostępu do podpasek i toalet, ale także niedostatek potrzebnej wiedzy to tylko niektóre czynniki, które uniemożliwiają kobietom dbanie o higienę w czasie miesiączki. To trzeba zmienić. Zasad higieny też trzeba uczyć, mówić np. o licznych przypadkach zespołu wstrząsu toksycznego (TSS), wskutek użycia tamponów – podkreśla.
W połowie lutego radna sprawdziła, czy różowe skrzyneczki funkcjonują w mieście.
– Materiały higieniczne wyłożyłam, tak gdzie ich nie było – w Centrum Kultury i Sztuki, urzędzie miasta, nieco żartobliwie mogę powiedzieć o szczególnej sytuacji, jaką zastałam na miejskiej pływalni. Administrujący obiektem wszak skrzyneczkę uzupełnił, ale… podpaskami. Zwróciłam uwagę, że istnieją tampony – mówi Krystyna Cieślak.
"Bezpłatne, ogólnodostępne…"
Artykuły higieniczne regularnie wykładane są natomiast np. w restauracji Alhambra, funkcjonującej w przestrzeni Centrum Kultury i Sztuki. Kamila Janicka, menadżer lokalu przyznaje: – Metodą prób i błędów nauczyliśmy klientki korzystać z dostępu do środków higienicznych. Różowe skrzyneczki były niszczone, regularnie kradzione, koszyczek zdał egzamin – opowiada. – Goście się przyzwyczaili.
Zaskakująco na pytanie – dlaczego w toaletach brak podkładów, zareagowała dyrektor LO im. B. Prusa Anna Janus.
– Wie pani, ile to jest pojemników, trzeba by zrobić, ile w miesiącu kupić podpasek? Proszę zobaczyć nasz budżet.
Nikt wszak nie martwi się, czy człowiek z problemami żołądkowymi wymagać będzie suplementacji materiałami toaletowymi ze względów na nagły, nieprzewidziany koszt związany z większym zużyciem papieru toaletowego. Mało elegancki to żart, ale „na miejscu” gdy urzędnicy, a nawet dyrektorzy szkół w ten sposób postulat „różowych skrzyneczek” chcą podejmować. Erudycyjne popisy w rodzaju – są badania, które mówią o tym, że dziewczynki z biedniejszych domów nie chodzą do szkoły, bo nie stać ich na zakup podpaski, to jednak nadużycie. Wysiłek znalezienia podobnych, sprawdzenia metodologii badań wyposażonych w atrybut powagi nauki, jest aktywnością karkołomną. Mówiąc językiem współczesnym – powagi argumentacji należy odmówić, bo danych brak. Sprzeciw może budzić stwierdzenie, że „dostęp do środków higieny menstruacyjnej to podstawowe prawo człowieka. Bez niego kobiety i dziewczynki nie mogą żyć z godnością”. Ale oburza zakłopotanie, jakie poruszanie tematu wywołuje.
Dyrektor Anna Janus zapewniła natomiast – „ja się z tym problemem w ogóle nie spotkałam, nigdy żadna dziewczynka nie zgłosiła się do mnie, że nie ma podpaski”.
Dowód na brak problemu?
– Trudno, bym prowadziła badania.
Pedagog powtarza – jeśli uczennica ma problem, zawsze może zgłosić się do dyrektor szkoły i zasygnalizować problem.
Wizytę radnej w szkole Anna Janus wpisuje w retorykę („dziwną, by nie powiedzieć zwyczajnie – głupią”) wyborczą.
– Przecież to urąga godności szkoły, godności oświaty! To jest szukanie problemu, gdzie go nie ma – oburza się dyrektor Prusa.
Dyrektor Janus przekonuje zresztą, że widok podpasek w toalecie mógłby „peszyć, wprawiać w zakłopotanie część dziewcząt”.
– To przecież sfera intymna ich życia. Wstydliwa.
A widok papieru toaletowego nie pobudza wyobraźni?
Z kolei skierniewicki Ekonomik podjął współpracę z fundacją, która regularnie dostarcza materiały higieniczne do szkoły, te wykładane są w toaletach. Powołana została nawet instytucja koordynatora projektu.
– To nic nadzwyczajnego, choć rozwiązuje ważny problem. Wierzę, że nasza szkoła nie jest wyjątkiem i faktycznie rozmowa o dostępności podpasek w szkolnych toaletach nie będzie powodem żadnej interwencji – mówi wicedyrektor szkoły Renata Mostowska.
Barbara Widulińska z miejskiego ratusza przekonuje: – Chcemy, by komfort życia i bycia skierniewiczanek był możliwie wysoki. Zachęcamy, żeby w miejscach publicznych, czy to restauracjach, czy instytucjach kultury, tam, gdzie można skorzystać nie tylko z lusterka czy mydła, były także różowe skrzyneczki z ogólnodostępnymi, bezpłatnymi środkami higienicznymi.
Problem w tym, że w skrzyneczce w ratuszu podpasek nie ma.
Uzupełniamy raz w tygodniu – zapewniają urzędnicy
W przychodni zdrowia na osiedlu Widok położna Renata Urbanek mówi: – Toaleta w poradni zawsze zaopatrzona jest w papier i ręczniki papierowe, natomiast jeżeli któraś z pań potrzebuje podpaski, to środki higieniczne zawsze są dostępne u nas w gabinecie ginekologicznym.
W zakładzie fryzjerskim tuż obok słyszymy: – Pora przestać się dziwić normalności. Podpaski i tampony powinny być dostępne w toaletach publicznych.
Zakłopotanie, jakie budzi dyskusja, jest kompromitująca dla szepczących o menstruacji. Źle jeśli zrozumienie tej sytuacji sprowadzimy wyłącznie do dyskusji o ekonomicznym wykluczeniu tzw. ubóstwie menstruacyjnym, albo skwitujemy – widok podpaski zachwyca, w najlepszym wypadku prowokuje do zachowań chuligańskich…
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 2
5Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
Wreszcie ktoś poruszył ten problem.
Niech pani Cieślak coś zdziała i niech się stanie ,że ubikacja w szpitalu przy sorze ,a także w przychodni ortopedycznej będzie cały czas dostępna ,a nie trzeba prosić ciągle o klucz ,to jest dopiero czas minionej epoki
Jakby w tym mieście nie było ważniejszych problemów niż podpaski i tampony.
Każda kobieta wie, że pojawi się okres. Teraz nie ma problemu takiego jak w latach 80-90. Nie było podpasek i waty... Wszystko teraz jest w sklepach. Niech panienki zamiast papierosów i piwa kupią podpaski i niech liczą kiedy ich trzeba potrzebować. Dawniej kobiety używały szmatek, które prały codziennie. LUDZIE OGARNIJCIE SIĘ. Panie radne ..... zajmiecie się czymś
Może najpierw niech Panie radne zrobią pogadankę w szkołach jak się korzysta z toalety. Bo mimo 21 wieku nie każdy potrafi korzystać z łazienki. Podpaski i tampony wykładane w szafeczce znikają w ciągu 10 minut. Młodzież dewastuje deski klozetowe, kradnie papier, wrzuca całą rolkę do muszli, w drzwiach wywalają dziury. Szkoła ma określony budżet, który nie jest z gumy.