30-lecie Krajowej Izby Kominiarzy w Skierniewicach

2 czerwca 2023

Trzydziestolecie istnienia Oddziału Okręgowego Krajowej Izby Kominiarzy w Skierniewicach świętowali (2.06) uroczystości. Kilkudziesięciu mistrzów korporacji kominiarskich z całego kraju przyjechało, bo pogratulować kolegom.

Być może nieco na wyrost, ale mówią o nich – armia świętego Floriana. Patrona dzielą m.in. ze strażakami. W minionym tygodniu na mszy świętej w kościele Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny stanęły poczty sztandarowe organizacji z całego kraju.

Honory gospodarza pełnił Krzysztof Ziombski, organizator i założyciel oddziału. Mistrz kominiarstwa obowiązki prezesa organizacji pełnił 27 lat, w zawodzie przepracował 48 lat.

Oddział okręgowy KIK obszarem działania, gdy powstawał, obejmował teren dawnego województwa skierniewickiego i warszawskiego. Ufundowany przez członków organizacji sztandar został wyszyty w klasztorze w pobliskich Miedniewicach. W 1995 roku kominiarze poświęcili go w kościele garnizonowym w Skierniewicach. Ostatecznie, w 2017 roku został przekazany do zarządu głównego korporacji.

Dziś skierniewicki oddział izby zrzesza 61 mistrzów kominiarskich dwóch województw – łódzkiego i mazowieckiego.

Podczas uroczystości w Skierniewicach przypomniano historię organizacji, wspominano wspólne inicjatywy, jak choćby udział w telewizyjnym teleturnieju Familiada. Kominiarze zmierzyli się wówczas z drużynami kucharzy i piekarzy. 15 tys. złotych nagrody (1995 r.) w całości przekazali Domowi dziecka w Strobowie.

Krzysztof Ziombski podkreśla dużą aktywność organizacji. Wydarzeniem szczególnym był jego udział w Światowym Kongresie Kominiarzy w Atlancie w Stanach Zjednoczonych, gdzie reprezentował polskich kominiarzy. Wraz z innymi członkami KIK brał udział w pielgrzymce polskich kominiarzy do Watykanu, gdzie podejmował ich papież Jan Paweł II.

Warto wspomnieć, że od 2009 roku wiceprezesem ogólnopolskiej organizacji zawodowej jest członek skierniewickiego oddziału KIK Marcin Ziombski. Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa. Kominiarze przyznają – ten zawód nierzadko przekazywany jest z pokolenia na pokolenia. W organizacji są mistrzowie, którzy chwalą się – od pięciu pokoleń z dumą nosimy mundur. W korporacji są też kobiety. W skierniewickim oddziale jest ich kilka.

Brali też udział w  święcie kominiarzy w Santa Maria Maggiore we Włoszech, delegacja reprezentowała Polskę. Znaleźli się wśród ponad 1200 spazzacamino (kominiarzy) całego świata.

Obecność kominiarza – oby w czas – szczęściu nie zaszkodzi. Przegląd instalacji i komina to obwiązek właściciela nieruchomości, o którym ci nie zawsze pamiętają. Co ciekawe, ci sami wiedzą – na widok kominiarza trzeba złapać się za guzik, tak dla fartu i… fantazji.

W uroczystościach w Skierniewicach brali udział w mundurach, które zakładają  tylko na wyjątkowe okoliczności.

W galowych mundurach na wzór oficerski, z dwurzędowymi guzikami, których jest trzynaście.
Mówią: – Mamy trzynaście guzików w mundurze, tak przekornie, aby pecha odstraszyć. Przynosimy ludziom szczęście. Gdy zdarzy się, że oderwiemy guzik i podarujemy go, to nowy sami przyszywamy. To wstyd, żeby kominiarzowi żona przyszywała guzik.

A cylinder?

Legenda głosi, że pewien kominiarz angielski sam zgasił pożar płonącego domu, ratując od pewnej śmierci mieszkańców. W nagrodę otrzymał tytuł szlachecki, a skoro szlachta nosiła cylindry, te stały się elementem mundury kominiarzy.

Tekst i fot. Anna Wójcik-Brzezińska

do góry strony