Wywalczona normalność

2 grudnia 2012Przeczytaj Artykuł

Z Wiskitek do centrum Żyrardowa jedzie się niespełna 4 minuty. Przejazd przez całe miasto (od rogatek do rogatek) to około 6 minut. Od kilku dni żyrardowianie cieszą się długo oczekiwaną i wywalczoną przez siebie normalnością.W wydawanych przez żyrardowskie instytucje kalendarzach data 27 listopada powinna być odtąd zaznaczana na czerwono. Patos? Przesada? Idę o zakład, że większość żyrardowian, ktrzy wraz z oddaniem do użytku obwodnicy miasta odetchnęli z ulgą, nie miałoby nic przeciwko temu. Inne miasto? Żyrardowianie, ktrzy w środę (28.11) rano wylegli na ulice i ruszyli do codziennych zajęć, mogli nie poznać swojego miasta, a przynajmniej poczuć się jak w dzień świąteczny - z centrum miasta zniknęły TIR-y. Widok zakorkowanego centrum zastąpił obrazek z sennego miasteczka. Wsiadając za kierownicę nie trzeba już planować trasy, omijającej ulicę 1 Maja czy Mickiewicza. Można zapomnieć o mozolnym posuwaniu się po pł metra, jeździe na płsprzęgle czy wachlowaniu biegami między jedynką i dwjką. Grzeczny (czytaj: zgodny z przepisami) przejazd przez całe miasto zajmuje raptem kilka minut, a hamulec znajduje zastosowanie tylko w przypadku czerwonego światła. Odetchnęli też kierowcy podrżujący krajową pięćdziesiątką. Jeszcze do wtorku (27.11) konieczność przebicia się przez Żyrardw drastycznie wydłużała czas przejazdu. Korek zaczynał się często jeszcze przed rogatkami na wysokości Korytowa z jednej i zjazdu na Nowe Kozłowice z drugiej strony. Od środy ominięcie miasta nową drogą obwodową zajmuje raptem kilkanaście minut. I nawet lekkie przykorkowanie, do jakiego dochodzi kilkaset metrw przed wiskickim węzłem A2, to pestka wobec niedawnej gehenny na ulicach Żyrardowa. Droga przez mękę Otwarcie obwodnicy Żyrardowa i Wiskitek to likwidacja kolejnego wąskiego gardła na drodze krajowej numer 50. Wcześniej od uciążliwości ruchu tranzytowego uwolniono mieszkańcw m.in. Mszczonowa (w dwch etapach), Sochaczewa, Młodzieszyna, Mińska Mazowieckiego czy Chynowa i Słomczyna. W kolejce czeka jeszcze Gra Kalwaria i rondo w Kołbieli, gdzie pięćdziesiątka przecina trasę Warszawa Lublin. Historia żyrardowskiej inwestycji to temat na odrębną epopeję. O jej podjęcie przez lata walczyli samorządowcy i mieszkańcy, ktrzy spacerując po przejściach dla pieszych na 1 Maja czy Mickiewicza blokowali ruch na krajwce. Batalia o wpisanie obwodnicy na listę inwestycji Generalnej Dyrekcji Drg Krajowych i Autostrad toczyła się też w parlamencie. Kiedy wreszcie we wrześniu 2009 roku wczesny minister infrastruktury Cezary Grabarczyk z wielką pompą dokonał symbolicznego wbicia łopaty na placu budowy, zaczęło się odliczanie do magicznej daty 20 sierpnia 2012, podanej jako termin otwarcia obwodnicy.Schody zaczęły się już po kilku miesiącach. Postęp prac nie nadążał za harmonogramem. Kłopoty finansowe podkarpackiego Drogbudu sprawiły, że wiosną 2011 na pozycji lidera budującego obwodnicę konsorcjum zastąpiła go firma Bogl a Krysl (zresztą, roli strażaka Czesi podjęli się też pźniej na wiskickim odcinku autostrady A2, ostatecznie oddanym do użytku tuż przed pierwszym gwizdkiem Euro 2012). W międzyczasie prace przystopowało nieprawidłowe zabezpieczenie ujęcia wody w Sokulu przez niekompetencję wykonawcy i arogancję urzędnikw z GDDKiA zanosiło się, że pierwszy wypadek na obwodnicy może spowodować jego skażenie i pozbawić wody pitnej 40 tysięczne miasto. Interwencja władz powiatu żyrardowskiego wymusiła na wykonawcy i inwestorze wykonanie odpowiednich zabezpieczeń na odcinku obwodnicy w okolicy ujęcia wody, ale przepychanki ciągnęły się miesiącami. Mijały kolejne rocznice pierwotnego terminu otwarcia nowej drogi. Nic dziwnego, że żyrardowianie z dystansem podchodzili do kolejnych, podawanych przez GDDKiA tylko w październiku i listopadzie br. padło kilka dat Uciekaj do lasu! Nic dziwnego, że kiedy wreszcie doszło do puszczenia ruchu nowym śladem pięćdziesiątki, urzędnicy nie zdecydowali się na pompę z przecinaniem wstęgi przez zaproszonych politykw (inna sprawa, że mgł być kłopot ze znalezieniem chętnych do firmowania swoją twarzą tak osławionej i opźnionej inwestycji). Wyczekiwaną przez kierowcw i kilkadziesiąt tysięcy mieszkańcw regionu obwodnicę otwarto w nocy, niemal ukradkiem.Z ponad dwuletnim opźnieniem kierowcy otrzymali do użytku nieco ponad 15 kilometrw drogi, ktra nie należy do szczytowych osiągnięć europejskiego drogownictwa. Owszem, możliwość ominięcia zakorkowanego miasta jest miła sama w sobie. Po nowiutkim asfalcie (przynajmniej na razie) też jedzie się całkiem przyjemnie. Jednak zastosowane przez projektanta rozwiązania pod znakiem zapytania stawiają celowość wydania grubych milionw złotych (wartość inwestycji przekroczyła 200 mln zł) z publicznej kasyNa przeważającej długości nowej drogi kierowcy mają do dyspozycji tylko po jednym pasie ruchu w każdym kierunku. W połączeniu z brakiem pasa technicznego czy chociażby szerszego pobocza (ewentualne poszerzenie drogi w przyszłości wydaje się wykluczone) stwarza to realne zagrożenie, że jakakolwiek awaria samochodu jadącego obwodnicą (o wypadku nawet nie wspominając) całkowicie zablokuje trasę. Złapałeś gumę? Ustaw trjkąt ostrzegawczy, włącz światła awaryjne i uciekaj jak najdalej w las unikniesz śmierci, gdyby na twoje auto najechała rozpędzona ciężarwka lub linczu ze strony wściekłych kierowcw.Przepustowością nie powala też rondo pod Wiskitkami. Przez ostatnie kilkaset metrw przed nim kierowcy zmuszeni są przypomnieć sobie, znaną dotąd choćby z ulic Żyrardowa, technikę jazdy z nogą na sprzęgle i dłonią na drążku biegw, a i hamulec może się przydać. Inna sprawa, że to akurat polska specyfika. Bezkolizyjne skrzyżowania okrężne, ktre w założeniu mają rozładowywać ruch, w ostatnim dwudziestoleciu w całym kraju pojawiają się jak grzyby po deszczu. Najczęściej jednak stają się swoją karykaturą często mikroskopijnych rozmiarw ronda stanowią wyzwanie dla kierujących większymi samochodami, a przykład choćby przywoływanej już w niniejszym wywodzie Kołbieli pokazuje, jak brak wyobraźni projektanta czy inwestora skutkuje całkowitym paraliżem ruchu na skądinąd krajowej arterii. Nowe otwarcie Wyprowadzenie ruchu tranzytowego poza granice Żyrardowa stawia miasto w nowym, całkowicie odmiennym położeniu. Z jednej strony bezdyskusyjna jest poprawa komfortu życia i zwiększone bezpieczeństwo mieszkańcw. Z drugiej to, co było dla nich uciążliwością, a więc strategiczne wręcz położenie na ważnym europejskim szlaku komunikacyjnym paradoksalnie mogło stanowić atut miasta z punktu widzenia gospodarki. Jego utratę jako pierwsi odczują prawdopodobnie właściciele stacji benzynowych, ktrych wzdłuż dawnego śladu pięćdziesiątki w granicach miasta było cztery. Tutaj kłania się casus podlubelskiej wsi Piaski: tam mieszkańcy też walczyli o wyprowadzenie ze swojej miejscowości ruchu tranzytowego na trasie Warszawa - Lww. Dziś plują sobie w brodę - kiedy kilka lat temu otwarto obwodnicę na krajowej "siedemnastce", wraz ze zmniejszeniem sie ruchu podupadła też lokalna gospodarka. Inną sprawą jest nieumiejętność wykorzystania owego atutu przez kolejne władze Żyrardowa (podczas, gdy podobnie do niedawna zakorkowany Mszczonw ze swojej tranzytowości potrafił czerpać wymierne korzyści). Czy w nowych okolicznościach lokalni włodarze wykażą się większą skutecznością? Może być jeszcze trudniej, bo zacząć należy od nowego pomysłu na miasto. A tego w Żyrardowie specjalnie nie widać.Tekst i fot. Marcin Niklewicz Masz pytanie do autora? Napisz: m.niklewicz@glossk.pl
do góry strony