16 czerwca 2019Przeczytaj Artykuł
W afrykańskim skwarze świętowano Dzień Reymonta. Organizatorzy zadbali o odpowiednią proporcję – słowa i muzyki, nowoczesności i tradycji.
Dwa lata temu impreza była wyjątkowa, bo w 150 rocznicę urodzin Reymonta. W tym roku barwne święto ku czci Noblisty odbyło się w 95 rocznicę odebrania – precyzyjniej: otrzymania przez pisarza nagrody w dziedzinie literatury.
Tradycyjnie już doroczny Dzień Reymonta rozpoczął się przy Kufrze (jeden z pomników w Galerii Wielkich Łodzian) pisarza na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Paradny orszak ruszył koleją do stacji Lipce Reymontowskie. Tu muzyką, dobrym słowem, domowym ciastem prosto z blachy witali gospodarze.
– Ja uwielbiam Lipce Reymontowskie, tu wciąż ta nasza piękna kultura jest żywa. Pamiętam, jak pierwszy raz przyjechałam do lipieckiego muzeum. Zobaczyłam wtedy korony ślubne, stroje…, ale gdy dyrektor otworzył kufry posagowe i odsłonił dobra podarowane przez mieszkańców, dosłownie odjęło mi mowę. Przyznam się, że spędziłam tu kilka godzin przeglądając rzecz po rzeczy. Doświadczając piękna przedmiotów z duszą – opowiada Elżbieta Radziszewska.
Na peronie w Lipcach gości czekało wylewne powitanie. Nestorem tej niezwykłej kulturalnej rodziny jest Władysław St. Reymont, postać barwna, nietuzinkowa, na równi lipiecki, co należący do Ziemi Obiecanej.