(fot. Bartosz Nowakowski)
Każdy z miłośników etnografii potwierdzi, że nie ma dwóch, takich samych wełniaków. I rzecz najważniejsza – kobiety nie przebierają się w wełniaki a zakładają strój głuchowski, który pokazuje bogactwo kulturowe tego regionu!
– Wie pan, jaki dziś jest największy problem? Wełniaki już nie powstają w tak licznych gospodarstwach jak przed laty, ale to wcale nie oznacza, że ich nie ma. One są prawie w każdym domu w gminie Głuchów i to jest światełko nadziei – rozpoczyna pani Janina mieszkanka Głuchowa.
Seniorka chętnie pokazuje swój wełniak, ale nie daje się namówić na założenie.
– Do ślubu w nim poszłam przed ołtarz. I powiem więcej, mam takie życzenie, aby w tym wełniaku mnie pochowano – zdradza po cichu mieszkanka gminy Głuchów.
Rzecz jasna, że w gminie tradycja związana z wełniakami sięga setek lat. Ponadto historycy oraz etnografowie zgodnie przyznają, że na tym terenie tradycja zakorzeniła się bardzo mocno. I położenie wydaje się w tej kwestii też bardzo ważne. Gmina Głuchów położona jest na styku dwóch silnych nurtów. Z jednej strony jest wysunięta najbardziej na południe księstwa łowickiego, a z drugiej strony graniczy już z regionem rawskim.
– Proszę pamiętać, że region łowicki jest jednym z najbardziej stałych, ale też bogatych, jeśli chodzi o folklor. Z kolei region rawski pod tym względem jest już uboższy. Ale trzeba też zaznaczyć, że przez rawskie tereny przebiegał Bursztynowy Szlak. Dlatego mieszkańcy spotykali się z ludźmi innych kultur, a to na pewno wpłynęło na także na ich ubiór – mówi Hanna Kuberska-Skrzydło, wieloletnia konsultantka Łódzkiego Domu Kultury.
Przede wszystkim żaden region etnograficzny pod kątem ubioru nie jest jednolity.
– Oczywiście, że rozpoznajemy się po wełniakach. Chodzi przede wszystkim o dobór kolorów. Innych używa się w Białyninie, innych w Wysokienicach, czy też Janisławicach. Z moich obserwacji głuchowskie wpadają w bordo i butelkową zieleń – przyznaje pani Janina, głuchowianka.
Paleta kolorów może być niezwykle szeroka. Dominują kolory:gąseckowy (zielony)
gołąbeckowy (biel z błękitem)
zgniły (późno jesienny kolor)
niebowy (niebieski)
ostróżkowy (fioletowy)
ciałowy (różowy)
Zdaniem Hanny Kuberskiej-Skrzydło ludzie obserwowali naturę i bardzo mocno się na niej wzorowali.
– Kolory to jest odwaga. Poza tym to miasto chodziło w odcieniach szarości, wieś była pełna kolorów. – tłumaczy konsultantka ŁDK.
Ponadto różnice, które wynikały pomiędzy miejscowościami mają duży związek z poszczególnymi parafiami.
– Kościół miał ogromny wpływ, ponieważ cała lokalna społeczność była z nim silnie związana. Stąd te różnice w kolorach, ale także detalach. Nawet jeden kwiatuszek więcej na hafcie miał już ogromne znaczenie. Ale to był także dowód na kreatywność – dodaje Hanna Kuberska-Skrzydło.
Pani Janina doskonale pamięta jeszcze czasy, kiedy kobiety przędły wełniaki.
– Wełnę na farbowanie woziło się do Lipiec Reymontowskich, ponieważ tam jeden z gospodarzy zajmował się nadawaniem naturalnych kolorów. Dziś już się tak nie robi. A przecież te wełniaki mają żywotność nawet po 80 lat – wyjaśnia Janina.
Swój wełniak posiada także Emilia Majcher, dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Głuchowie.
– Pożyczam czasem swój wełniak, jeśli odbywają się uroczystości. Bez dwóch zdań jest to wielka tradycja na naszym terenie. Proszę zauważyć, że to wszystko jest ze sobą silnie połączone. Przecież w naszej gminie mamy też najstarsze koła gospodyń wiejskich, a one przede wszystkim zajmowały się szyciem wełniaków – podkreśla Emilia Majcher.
Młode pokolenia zakładają dziś wełniaki tylko w przypadku ważnych uroczystości, choć też dzieje się to niestety coraz rzadziej.
– Pamiętam jak ksiądz Rutkowski był proboszczem to kazał wszystkim dziewczynkom ubrać wełniaczki do pierwszej komunii świętej. Dziś już się tego nie praktykuje, a szkoda, bo przecież to piękna tradycja – kończy pani Janina.
Jak oceniasz ten artykuł?
Głosów: 9
1Komentarze
Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.
W Łowiczu dziewczynki i dom po łowicku do komunii Oczywiście te które chcą i chłopcy też. Cieszę się że ta tradycja nie umarła