To już czwarta edycja obozu wolontariackiego, realizowanego w ramach projektu „Idziemy dalej – wolontariusze przywracają blask skierniewickiej Parowozowni. Prace porządkowe i zabezpieczające jako wzmocnienie patriotycznej postawy wobec polskiego dziedzictwa kultury technicznej”. PSMK pieniądze na obóz otrzymało z Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Na fot. wolontariusze wraz z wiceprezes stowarzyszenia Judytą Kurowską-Ciechańską.

To już czwarta edycja obozu wolontariackiego, realizowanego w ramach projektu „Idziemy dalej – wolontariusze przywracają blask skierniewickiej Parowozowni. Prace porządkowe i zabezpieczające jako wzmocnienie patriotycznej postawy wobec polskiego dziedzictwa kultury technicznej”. PSMK pieniądze na obóz otrzymało z Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Na fot. wolontariusze wraz z wiceprezes stowarzyszenia Judytą Kurowską-Ciechańską. (fot. Joanna Młynarczyk)

Do Skierniewic przyjechali z Trójmiasta, Warszawy, Żyrardowa, Piaseczna, Łodzi, Koluszek i okolic. Pracują społecznie w skierniewickiej parowozowni. Poświęcając wakacje, w zabytkowej szopie zostawiają część siebie. Dla miłośników dawnej kolei to wyjątkowa okazja bliskiego kontaktu z jej historią.

Chętni zgłosili się już na drugi dzień od kiedy ogłosiliśmy nabór. Niektórzy zadeklarowali udział we wszystkich turnusach obozu – informuje Judyta Kurowska-Ciechańska, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei.

Do pracy zgłaszają się uczniowie szkół kolejowych, studenci.

To jest spotkanie dla wielu wyjątkowe – mówi wiceprezes PSMK. – Byli na poprzednich obozach i chętnie wracają, albo zwiedzali turystycznie parowozownię, spodobało im się i teraz chcą spędzić tu trochę więcej czasu, poznać lepiej obiekt, popracować – dodaje.

19-letni Wiktor Kuba z Warszawy, chciał zostać policjantem, ale – jak przyznaje – gdy na etapie rekrutacji do szkoły średniej, przypomniał sobie, że lubi pociągi, kierunek był tylko jeden – technikum kolejowe.

Wspomina, jak pierwszy raz w podróż koleją zabrała go babcia.

Miałem 6 lat, gdy z babcią jechałem pociągiem na działkę, spodobało mi się, zaczarowało i zostało ze mną aż do teraz. A teraz doskonale wybrałem – ocenia swój wybór Wiktor. – Aktualnie kończę szkołę i przyszłość wiążę już tylko z koleją. Chciałbym pracować jako maszynista w pociągu, jego kierownik albo konduktor – marzy nastolatek.

Od półtora roku Wiktor jest wolontariuszem w skierniewickiej parowozowni.

Jest dużo pracy, ale jest jeszcze coś, czego nie ma nigdzie indziej – wyjątkowy klimat, który tworzą stare wagony i pociągi z duszą – mówi.

O obozie wolontariackim w parowozowni dowiedział się od kolegi w ubiegłym roku. Była pandemia, kiedy pierwszy raz trafił tu jako wolontariusz.

Zostawiamy tu trochę naszego serca – przyznaje Wiktor.

Kolej to także pasja Michał Krzemienieckiego, ucznia liceum ogólnokształcącego w Gdańsku.

Osiemnastolatek nie łączy jednak z koleją swojej przyszłości. Jak przyznaje, od małego lubił pociągi.

Jeździłem nimi z rodzicami, dziadkami i traktowałem jako ciekawy środek transportu – przyznaje Michał.

Jak zauważa, współczesna kolej jest zupełnie inna. Ta stara, którą pamięta miała duszę, dlatego przychodząc do parowozowni przenosi się w czasie.

Jak dawniej się jeździło pociągiem, czuć było zapach smaru, dźwięki hamulców lokomotywy i jeszcze to napięcie w oczekiwaniu na pociąg, gdy było gorąco lub gdy pociąg się opóźniał, to zawsze było coś – opowiada z refleksją młody mieszkaniec Gdańska.

Podczas turnusu, pierwszy raz miał okazję nocować w parowozowni, tak blisko torów kolejowych.

Jest głośno, słychać wagony, szyby w oknach się trzęsą, ale doświadczenie jest niesamowite. Nie doświadczymy tego nigdzie, w żadnym hotelu, tylko tutaj można poczuć kolej - podkreśla.

Na obóz Michał przyjechał z Gdańska.

Wsiadłem w pociąg o godz. 4 rano, żeby tu dojechać, w zeszłym tygodniu przyjechałem tu pierwszy raz. Byłem na wakacjach w Turcji, przeglądałem Facebooka, gdy wyświetliła mi się strona parowozowni i ogłoszenie o naborze na obóz. Zapisałem się jeszcze będąc w Turcji, a gdy tylko wróciłem z wakacji, spakowałem się i przyjechałem do Skierniewic.

Parowozownia od początku zrobiła na nastolatku ogromne wrażenie.

Zobaczyć starą lokomotywę z bliska, zobaczyć jak to kiedyś działało, niesamowite wrażenie, ale największe zrobiła na mnie działająca obrotnica – przyznaje Michał. – Jak wyjeżdżałem stąd tydzień temu, wiedziałem, że chcę tu wrócić za tydzień. Dlaczego? Bo jest niesamowita atmosfera podczas spotkania pasjonatów kolei, i choć pracujemy tu ciężko, fizycznie, to nie doświadczymy tyle kolei nigdzie indziej. Na pewno jeszcze tu wrócę – deklaruje wolontariusz.

Joanna Młynarczyk

ostatnie aktualności ‹

Jak oceniasz ten artykuł?

Głosów: 3

  • 3
    BARDZO PRZYDATNY
    BARDZO PRZYDATNY
  • 0
    ZASKAKUJĄCY
    ZASKAKUJĄCY
  • 0
    PRZYDATNY
    PRZYDATNY
  • 0
    OBOJĘTNY
    OBOJĘTNY
  • 0
    NIEPRZYDATNY
    NIEPRZYDATNY
  • 0
    WKURZAJĄCY
    WKURZAJĄCY
  • 0
    BRAK SŁÓW
    BRAK SŁÓW

0Komentarze

dodaj komentarze

Portal eglos.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wpisu. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane. Zapraszamy zainteresowanych do merytorycznej dyskusji na powyższy temat.

Treść niezgodna z regulaminem została usunięta. System wykrył link w treści i komentarz zostanie dodany po weryfikacji.
Aby dodać komentarz musisz podać wynik
    Nie ma jeszcze komentarzy...
tel. 603 755 223 lub napisz kontakt@glossk.pl

KUP eGŁOS

Miasto podzielone. Debata o Centrum Integracji...

Papież Franciszek nie żyje

Lider podejmie Lechię Tomaszów Mazowiecki

Pobili kolegę, bo nie chciał pożyczyć kasy

Palestyński inwestor wskazuje na finansowe trupy w...

Żagle na skierniewickim zalewie

Krajobraz pod napięciem. Czy audyt krajobrazowy...

Francuzi inwestują pod Skierniewicami. Głuchów...

Gdzie oddać oponę od traktora? To nie taka prosta...